Wszystko dobre, co się dobrze kończy. Para Walijczyków odzyskała psa, który zgubił się w Australii. Dopiero po wylądowaniu na Wyspach zorientowali się, że... nie ma go w samolocie.

Utrata czworonożnego przyjaciela jest koszmarnym przeżyciem dla człowieka. Tym bardziej, jeśli znika on tysiące kilometrów od domu. W chwili, gdy właściciele małego Milo wchodzili do samolotu lecącego z Melbourne do Londynu, pies rasy Jack Russell uwolnił się ze smyczy i uciekł pracownikowi firmy, która opiekuje się zwierzętami podczas międzykontynentalnych rejsów. 

Poszukiwania czworonoga trwały ponad dwa tygodnie. W międzyczasie po drugiej stronie kuli ziemskiej jego zrozpaczeni właściciele powoli tracili nadzieję. Ale zdarzył się cud. Pies został odnaleziony dzięki kampanii zorganizowanej na serwisach społecznościowych przez Australijczyków. Tym razem zadbano już o to, by bezpiecznie znalazł się w samolocie. 

Gdy w końcu dotarł do swojego domu w Swansea na południowym wybrzeżu Walii, łzom radości nie było końca. Zarówno kudłaty uciekinier, jak i jego właściciele nie kryli wzruszenia.

Opracowanie: