Z dnia na dzień rośnie wartość danych bankowych skradzionych ze Szwajcarii. Początkowo było to 100 milionów euro. W tej chwili jest to 400. Tyle budżet Niemiec może odzyskać od swych obywateli, którzy uciekają od płacenia podatków w swym kraju. Niemieckie landy są gotowe razem zrzucić się na płytę z danymi.

Kwota urosła po analizie setki pierwszych zapisów z płyty z danymi 1500 osób, które na kontach w Szwajcarii trzymają lub trzymały pieniądze nieopodatkowane w Niemczech. Rząd Angeli Merkel liczy na coraz większe zyski, ale chętnych do dzielenia się łupem jest więcej. Nadrenia Północna-Westfalia i Bawaria są gotowe, inne landy też pewnie dołożą się do 2,5 mln euro, które trzeba zapłacić informatorowi za dane podatkowych oszustów. Połowę ma zapłacić rząd, połowę landy, w zamian za to oczywiście zyski też będą dzielone.

Przy okazji ukazują się szacunki oparte na dokumentach bankowych, z których wynika, że w helweckich bankach mogą być ulokowane 34 miliardy franków szwajcarskich na kontach Niemców, którzy nie płacą w ojczyźnie podatków. Nawet 80% szwajcarskich oszczędności Niemców to pieniądze... nielegalne. Doradcy bankowi składają oferty zaczynające się od słów: "Znamy się tak dobrze i tak długo, że możecie nam powierzyć także swoje legalne pieniądze". Problem może dotyczyć nawet 100 tysięcy Niemców.