"Bardzo tej wygranej potrzebowaliśmy" - podsumował mecz z Wyspami Owczymi w eliminacjach mistrzostw Europy pomocnik piłkarskiej reprezentacji Polski Piotr Zieliński. Biało-Czerwoni po dwóch golach Roberta Lewandowskiego w końcówce zwyciężyli 2:0.

Najważniejsze, że wygraliśmy. Wiedzieliśmy, że to mega ważne i cieszymy się ze zwycięstwa. Pierwsza połowa nie była łatwa. Rywale dobrze się przesuwali i nie było dużo miejsca. Trener w przerwie mówił, żebyśmy nadal grali cierpliwie, konstruowali akcje - powiedział zawodnik SSC Napoli.

Wiedzieliśmy, że przeciwnik będzie miał coraz mniej sił, bo nie da się przez cały mecz bronić. Lepiej to wyglądało w drugiej połowie i w końcu zdobyliśmy dwie bramki - dodał.

Zieliński powiedział, że zawodnicy "bardzo potrzebowali tej wygranej".

Polacy z sześcioma punktami awansowali na trzecią pozycję w grupie. W niedzielę zagrają na wyjeździe z drugą Albania, która po remisie w Pradze z Czechami (1:1) ma siedem "oczek" i jest wiceliderem tabeli.

Wiemy, jak tam się gra, atmosfera jest gorąca. To będzie fajny mecz. Mam nadzieję, że znowu zwyciężymy - podsumował 83-krotny reprezentant kraju.

Santos: Piłkarze pokazali charakter, którego zabrakło w Mołdawii

Z kolei trener reprezentacji Polski Fernando Santos przyznał, że jego piłkarze pokazali charakter, którego zabrakło w przegranym w czerwcu meczu z Mołdawią 2:3. Tamten mecz był wstydem, dzisiejszy nie - dodał.

Druga połowa meczu z Mołdawią była straszna w porównaniu z tym, co widzieliśmy dzisiaj. Tutaj piłkarze byli zaangażowani. Ale rzeczywiście, być może weszliśmy w dzisiejszy mecz ze zbyt dużymi emocjami. Po porażce zawsze chcę wygrać. I to było zauważalne, że zawodnicy zaczęli mecz z pełnym poświęceniem, lecz brakowało chłodnej głowy. Za szybko chcieli przenieść piłkę na pole karne Wysp Owczych. Ta pierwsza połowa nie odpowiadała moim oczekiwaniom - przyznał Santos.

Jak dodał, w drugiej połowie obraz gry podobał mu się już znacznie bardziej.

Poprawiliśmy naszą grę. Już wcześniej mówiłem, że nie ma łatwych spotkań. Przeciwnik nie otwierał się. W drugiej połowie więcej graliśmy po ziemi, a rywale chyba nie oddali żadnego strzału na naszą bramkę. Tak to jest, że gdy zepchnie się przeciwnika do obrony i stwarza sytuacje, to w końcu zdobywa się bramki - podkreślił.

To sprawiedliwa wygrana. (...) Wiedzieliśmy, że dzisiaj będzie ciężko. Oni mają wysokich, silnych piłkarzy. Moi piłkarze widzieli, jak reagowała publiczność. Od 20-25 minuty kibice nie byli zadowoleni, ale udało nam się to zmienić i przez ostatnie 20-25 minut mieliśmy już publiczność po naszej stronie. Tak rosną drużyny - przyznał selekcjoner.

"Za szybko chcieliśmy zdobyć bramkę"

Skoro Santos spodziewał się ciężkiego meczu i wiedział o defensywnej taktyce rywali, to dlaczego aż do 73. minuty nie udało się sforsować ich obrony?

Ponieważ oni byli mocni w defensywie. Zazwyczaj grają w ustawieniu 4-4-2, ale ostrzegałem piłkarzy, że mogą zagrać 5-4-1. I wtedy mieliśmy kłopot z dotarciem do pola karnego. Trochę zabrakło nam wyobraźni, za szybko chcieliśmy zdobyć bramkę. Brakowało grania po ziemi, otwierania przestrzeni, ataków skrzydłami. W drugiej połowie to poprawiliśmy - tłumaczył.

Jestem selekcjonerem od 13 lat. Widziałem wiele takich meczów. Kiedyś wygrałem z Azerbejdżanem 1:0, gdy wszyscy piłkarze rywali bronili. Wstydliwy mecz? Nie. Wstydliwy był mecz z Mołdawią - powtórzył.

Czy widział dzisiaj charakter u piłkarzy, którego tak zabrakło w drugiej połowie w Kiszyniowie?

Tak. Myślę, że radykalnie się to zmieniło. Piłkarze zaangażowali się w stu procentach. Gdyby podobnie było w drugiej połowie z Mołdawią, wygralibyśmy w Kiszyniowie 4:0 albo wyżej - stwierdził Santos. 

Trener Wysp Owczych: Potrzebowaliśmy szczęścia

Potrzebowaliśmy szczęścia, a ono nam dziś nie sprzyjało - przyznał natomiast szwedzki selekcjoner reprezentacji Wysp Owczych Hakan Ericson. Goście od początku skupili się na defensywie i tylko okazjonalnie szukali szczęścia w kontratakach.

Gra wyglądała tak, jak się spodziewaliśmy. Zaplanowaliśmy głęboką defensywę, bo tak staramy się grać z lepszymi rywalami, ale problem jest w tym, że przy takiej obronie i tylko jednym napastniku nie można liczyć na dużo szans bramkowych. One oczywiście były, ale brakowało nam spokoju, pewnie też umiejętności, ale kilku naszych piłkarzy gra na co dzień amatorsko - tłumaczył Ericson.

Jego ekipa dzielnie się broniła do 73. minuty, kiedy gola z rzutu karnego uzyskał Robert Lewandowski.

Zawsze wszystko się zmienia, gdy padnie pierwszy gol, szczególnie w takim spotkaniu. Zwłaszcza że z każdą minutą czuliśmy się pewniej, lepiej, a Polacy wyglądali na coraz bardziej sfrustrowanych, zestresowanych, doszła też presja ze strony publiczności. Jednak gola straciliśmy w sposób nieszczęśliwy, muszę tą sytuację jeszcze zobaczyć, bo nie jestem pewny, czy taka powinna być decyzja sędziego. To była przypadkowa sytuacja - zaznaczył szwedzki szkoleniowiec.

Jak dodał, fakt, że jego zespół nie mógł liczyć na wsparcie kibiców, też miał znaczenie. Gratuluję Polsce zwycięstwa, a wynik uważam za sprawiedliwy - podsumował Ericson.