Powrót na boisko po tak ciężkiej kontuzji jest godny uznania. (…) Trzeba to umieć przezwyciężyć. On to pokazał, a ja wiem jak trudne jest to do osiągnięcia - przyznał w rozmowie z reporterką RMF FM Katarzyną Szymańską-Borginon były polski piłkarz Włodzimierz Lubański. Dla mnie osobiście jest taki sam, tzn. zadziorny, ambitny. Pokazuje to na boisku, cały czas jest gotowy do walki, do tego, żeby wspomóc zespół - dodał mistrz olimpijski z Monachium z 1972 roku.

Katarzyna Szymańska-Borginon: Czy spodziewa się pan kolejnej bramki Wasilewskiego w meczu Lokeren - Anderlecht?

Włodzimierz Lubański: Ja życzyłbym mu kolejnej bramki w meczu ligowym po tak ciężkiej kontuzji, tym bardziej, że jest to mecz rozgrywany przez Anderlecht z drużyną Lokeren, w której ja pracowałem przez wiele lat. Wydaje mi się, że jest to jeden z najpiękniejszych meczy, jeżeli chodzi o kolejkę ligową. Dla Marcina będzie to kolejny występ i kolejne udowodnienie tego jak on się czuje, jak wygląda po ciężkiej kontuzji.

Katarzyna Szymańska-Borginon: Trzyma pan za niego kciuki, chociaż jest pan kibicem Lokeren?

Włodzimierz Lubański: Tak. To, co pokazał, jeżeli chodzi o powrót na boisko po tak ciężkiej kontuzji, jest godne wyjątkowego uznania.

Katarzyna Szymańska-Borginon: Pan sam doznał ciężkiej kontuzji kolana. Jak to jest, kiedy wraca się na szczyt? Kto pomaga? Kto jest z panem?

Włodzimierz Lubański: To jest bardzo ciężka sprawa, powrotu do poziomu sportowego, jaki się miało przed kontuzją. Kto pomaga? Pomaga to, co się w sporcie zrobiło, co się zrobiło podczas kariery sportowej - treningi, zawzięcie, umiejętność pracy. Wydaje mi się, że również w moim przypadku jak i Marcina, była to sprawa pokonania bólu, bo po tak ciężkiej kontuzji pracuje się bardzo długo. Trzeba to umieć przezwyciężyć. On to pokazał, a ja wiem jak trudne jest to do osiągnięcia. To jest naprawdę godne podziwu.

Katarzyna Szymańska-Borginon: Pomaga rodzina, pomagają kibice?

Włodzimierz Lubański: Na pewno miał wokół siebie ludzi, który go wspierali. Mam na myśli ludzi ze sztabu medycznego, bo tam zarówno lekarz jak i fizykoterapeuci, to są ludzie, który są na co dzień z zawodnikiem. Oni najbardziej umieją zmobilizować. Dla mnie również sprawa rodziny i wsparcia najbliższych jest bardzo ważna, żeby ten spokój, wsparcie z domu również wychodziło.

Katarzyna Szymańska-Borginon: Doradzałby pan, żeby Wasilewski zagrał w meczu kadry?

Włodzimierz Lubański: Nie, poczekajmy. Tutaj na spokojnie trzeba poczekać, jak Marcin sobie poradzi z pewnymi obciążeniami po kilku meczach na poziomie ligowym. Życzyłbym mu, żeby te występy były takie jak ostatni, kiedy zaskoczył wszystkich - nawet swojego lekarza klubowego, który powiedział, że to jest fenomenalna sprawa, że on z takim czymś się jeszcze nigdy nie spotkał. Zawodnik po tak ciężkiej kontuzji, po trzynastu miesiącach, wrócił na boisko, był pełnosprawnym zawodnikiem i do tego jeszcze strzelił bramkę. Ja myślę, że trzeba poczekać jeszcze na kilka spotkań Marcina w drużynie klubowej, a potem niech Franek Smuda zastanowi się czy potrzebuje takiego chłopaka w reprezentacji.

Katarzyna Szymańska-Borginon: Ale pańskim zdaniem, jest możliwy taki powrót na ten najwyższy szczyt, czy to jednak jest trudne?

Włodzimierz Lubański: Ja mogę z pewną odpowiedzialnością powiedzieć, że nigdy do 100 proc. sprawności moje uszkodzone kolano nie wróciło. Te ograniczenia były i tutaj nie ulega wątpliwości, że Marcin będzie miał podobną historię, jeżeli chodzi o sprawę dynamiki ruchu, skoczności, przy skrętach mogą być jakieś zawahania. Natomiast, to co reprezentował na boisku w ostatnim meczu, ja przyglądałem mu się, interesowało mnie jak się rusza, jak on to przezwyciężył. Muszą przyznać, że bardzo spokojnie się ruszał, nie było żadnych problemów związanych z utykaniem, a więc doprowadził się do stanu używalności na poziomie ligowym.

Katarzyna Szymańska-Borginon: Wasilewski miał opinię trudnego charakteru i takiej ostrej gry. Uważa pan, że zmienił się?

Włodzimierz Lubański: Trudno mi powiedzieć, że się zmienił. Dla mnie osobiście jest taki sam, tzn. zadziorny, ambitny, pokazuje to na boisku, cały czas jest gotowy do walki, do tego, żeby wspomóc zespół. To są takie cechy, które są bardzo pozytywne, a u niego to wychodzi, bo on jest entuzjastyczny na boisku - chce się pokazać. Zresztą jego reakcja po strzeleniu bramki bardzo mi się podobała, kiedy takimi ruchami ramion chciał się jeszcze pokazać kibicom i powiedzieć "Ja jeszcze jestem, ja fruwam".