Francuz Sylvain Chavanel z grupy Quick Step wygrał po samotnym finiszu w miejscowości Les Rousses w górach Jury siódmy etap wyścigu Tour de France. Równocześnie odzyskał żółtą koszulkę lidera.
Po raz pierwszy założył ją zwyciężając na drugim etapie prowadzącym do Spa. W pierwszym górskim odcinku tegorocznej "Wielkiej Pętli" o 57 sekund wyprzedził Hiszpana Rafaela Vallsa z Footonu i o minutę 27 sekund jego rodaka Juana Manuela Garate z Rabobanku.
Pierwsza duża grupa, w której przyjechali wszyscy faworyci wyścigu na czele z Albertem Contadorem, straciła do zwycięzcy prawie dwie minuty. Znacznie więcej, ponad 14 minut, stracił dotychczasowy przodownik Szwajcar Fabian Cancellara, który przeżywał kryzys za półmetkiem, a zupełnie opadł z sił na ostatnim podjeździe do mety.
Na tym właśnie podjeździe zaatakował Chavanel, który dogonił swojego kolegę z ekipy, uciekającego niemal od startu Jerome'a Pineau, a następnie samotnie pomknął do mety.
To trzecie zwycięstwo etapowe w Tour de France w karierze Chavanela, drugie w tegorocznej edycji. Wcześniej triumfował na mecie drugiego odcinka w belgijskim kurorcie Spa i również wywalczył trykot lidera, ale stracił go następnego dnia po serii defektów na kostce brukowej w drodze do Arenbergu.
Zrewanżowałem się, mam satysfakcję. Odzyskałem żółtą koszulkę, którą straciłem wskutek kłopotów technicznych. Dziś miałem nogi jak z ognia i powiedziałem sobie: "dam radę". Takie górki, po trzy-cztery procent (kąt nachylenia), bardzo mi odpowiadają - powiedział Chavanel.
Faworyci wyścigu oszczędzali siły przed pierwszym etapem w Alpach. Jutro odcinek Bois d'Amont - Morzine-Avoriaz (189 km), z finałowym, blisko 14-kilometrowym podjazdem na wysokość 1796 m npm.
W klasyfikacji generalnej Chavanel wyprzedza Australijczyka Cadela Evansa z BMC (1.25 min), Kanadyjczyka Rydera Hesjedala z Garminu (1.32), Luksemburczyka Andy'ego Schlecka z Saxo Banku (1.55) i Kazacha Aleksandra Winokurowa z Astany (2.17).