Trwa najważniejszy kolarski wyścig w Polsce – kolarze ścigają się dziś na trasie najkrótszego etapu w czasie rywalizacji. Mają do pokonania 120 kilometrów z Ostródy do Elbląga. Wczoraj tryumfatorem pierwszego etapu został Holender Max van Heeswijk z Discovery Chanel.

- Etap jest krótki i szybki. Jedzie peleton, są ataki, ale trzyma się razem, jest spójny – taki scenariusz na dzisiejszy etap prezentuje szef wyścigu Czesław Lang.

Jak się okazuje, choć na razie trwają etapy płaskie, wyścig ma już swojego górskiego lidera. Chodzi bowiem o to, by żadna z klasyfikacji nie była pusta. Zgodnie z przepisami zieloną koszulkę górala otrzymał drugi na wczorajszym etapie Włoch Francisco Guidi z Phonaku. Zwycięzca z wczoraj ma bowiem już żółtą koszulkę lidera.

Wśród walczących o kolarskie laury są wielkie gwiazdy światowego ścigania. Jednak żaden z zawodników nie mógłby liczyć na sukces bez pomocy mechaników. A ci pracują nie tylko przed i po wyścigu – na posterunku stoją także, gdy kolarze są na szosie.

Gdy pojawia się awaria, zawodnik podnosi rękę do góry. Mechanika wzywa przez radio sędzia wyścigu. Sama wymiana uszkodzonego koła trwa około 10 sekund – tłumaczy Dariusz Szczucki, mechanik polskiej grupy Intel Action.

Dla zainteresowanych – w czasie wyścigów szosowych koła rowerowe pompowane są powietrzem pod ciśnieniem rzędu 6 atmosfer, zaś w etapach jazdy na czas – 12 atmosfer. Dla porównania: do opon w samochodzie pompuje się powietrze pod ciśnieniem o wielkości 2 atmosfer.