Nie to, co się wydarzyło na murawie podczas gry, tylko pomeczowa "uroczystość" wywołała moje największe zdziwienie po derbach Polski. Pasowanie na legionistę przeszedł w niej były reprezentant Polski Paweł Wszołek, który ma tego "pecha", że grał też w warszawskiej Polonii.

Po meczu z "Kolejorzem" piłkarze warszawian podeszli pod trybunę ultrasów, by podziękować za doping. Prawoskrzydłowy Legii został poproszony o wyjście przed szereg.

"Młyn" odśpiewał, że "Polonia to stara k...". Oczywiście, pasowanie na legionistę wyszłoby najlepiej, gdyby Wszołek razem z tłumem wyzywał swój były klub, w którym spędził cztery lata. Na szczęście zamiast tego stał na środku z wyrazem zakłopotania na twarzy.  

Scenkę pokazała telewizja, ale nikt nie zdobył się na jedno choćby zdanie krytycznego komentarza. Wszyscy się przyzwyczaili, już nikogo to nie dziwi. Przecież znamy już przypadki, że na Legii piłkarz dostawał "z liścia", a tu nic się przecież nie stało. Grunt, że Paweł Wszołek został legionistą. Takim z krwi i kości.  

Gdy pasowanie na legionistę dobiegło końca, jako pierwszy, dla dodania otuchy, objął kolegę Radosław Cierzniak. On również musiał tłumaczyć się z tego, jakim prawem grał w Wiśle Kraków.

Jeśli już przy tłumaczeniu się jesteśmy. Tak oto z przeszłości w "Czarnych Koszulach" musiał się tłumaczyć, już na pierwszej konferencji przy Łazienkowskiej, Wszołek. Oto cytat za Legia.net:

"Czułem, że zostanę zapytany o Polonię. Zawód sportowca jest taki, że nie wiesz, co spotka cię w życiu. Zawsze staram się dać z siebie wszystko, nie znasz scenariusza. W danym momencie staram się wybierać najlepsze opcje. Jestem w Legii i chcę jej jak najmocniej pomóc. Wiadomo, gdzie grałem, a Polonii zawdzięczam wyjazd za granicę. Przy Łazienkowskiej można wiele ode mnie oczekiwać, a ja postaram się te oczekiwania spełnić i pomóc wielkiemu klubowi w odnoszeniu sukcesów. Wiadomo, o co walczy Legia i nie uważam, że się cofam. Będziemy bić się o mistrzostwo, a potem o europejskie puchary" - obiecywał.

Prawda jest prosta jak drut: nie tylko piłkarze, ale wszyscy zawodowi sportowcy zmieniają miejsce pracy tak samo jak inni śmiertelnicy. Czy kibic, pracujący w firmie X, musi pluć na nią, po przejściu do konkurencyjnego koncernu Y? Pewnie nie. Dlaczego zatem ma to robić piłkarz?

Michał Białoński