W warszawskim Teatrze Wielkim zaprezentowano w poniedziałek tegoroczny model bolidu Alfa Romeo Racing Orlen. "Miejmy nadzieję, że ten bolid będzie przynajmniej w połowie tak szybki, jak jest piękny. Będziemy wtedy w dobrym miejscu. Bardzo się cieszę, że mam szansę prowadzić bolid Formuły 1 w naszych barwach" - stwierdził w rozmowie z RMF FM Robert Kubica. Polski kierowca opowiedział nam także o czekających go wyzwaniach związanych ze startami w wyścigach długodystansowych oraz o zbliżającej się rewolucji w Formule 1, która już w tym roku wymusi zmiany w trybie pracy poszczególnych zespołów.

W rozmowie z dziennikarzem RMF FM Patrykiem Serwańskim Robert Kubica zauważył, że prezentacja bolidu to zamknięcie ważnego etapu.

To faza ważna nie tylko dla kierowcy, ale głównie dla całego zespołu - grupy kilkuset osób, czasami ponad tysiąca. Na co dzień tych osób nie widać, ale dziś widzimy efekty ich wielomiesięcznej pracy - tłumaczył Kubica. To też wyścig - tylko ten odbywający się w fabrykach. Dla mnie ważne wydarzenie, bo po raz pierwszy prezentacja odbyła się w Polsce. To historyczne wydarzenie - istotne dla kibiców motorsportu i dla Polski. Myślę, że ten dzień fani zapamiętają na długo - dodał.

Tegoroczny sezon F1 to aż 23 wyścigi Grand Prix. Zdaniem Roberta Kubicy powoli zbliżamy się do granic możliwości cyklu - tych logistycznych i czysto ludzkich.

Czas jest kluczowym zasobem. Tego nie kupimy. Szczególnie dziś, w okresie pandemii, logistyka jest bardzo utrudniona - przyznał Kubica w rozmowie z RMF FM. Jeździmy po całym świecie. Ludzie, którzy pracują na nasz sukces, od mechanika po catering, lekarzy, mają swoje rodziny. Im więcej wyścigów, tym trudniej - dodał. Ja byłem fanem mniejszej liczby wyścigów. Kiedy zaczynałem, było ich 16-18 i wydawało się, że to optymalne. No ale z jednej strony mamy sport i biznes, a z drugiej ludzkie granice - stwierdził polski kierowca. 

Kubica w tym roku ponownie będzie kierowcą rezerwowym i testowym zespołu Alfa Romeo Racing Orlen. Jak przyznał, wcale nie chce wsiadać do bolidu w trakcie wyścigu, bo to oznaczałoby niedyspozycję jednego z podstawowych kierowców: Kimiego Raikonena lub Antonio Giovinazziego. Jednak nasz kierowca nie będzie próżnował i wystartuje w tym roku w serii wyścigów długodystansowych European Le Mans Series. Czemu zdecydował się na taki krok?

O tej decyzji mógłbym mówić pół godziny. Najważniejsze, że będę ścigał się pojazdem, który zapewnia dużo docisku aerodynamicznego. Chodziło mi o coś podobnego do F1 - tłumaczył Kubica w rozmowie z RMF FM. Wyścigi odbywają się w Europie, a to logistyczne ułatwienie. No i jak na wyścigi długodystansowe są to dość krótkie, czterogodzinne wyścigi. Bolid będę dzielił z innymi kierowcami. To ciekawe nowe bodźce - wyliczał. 

Tegoroczny sezon F1 ruszy nietypowo, bo w Bahrajnie. Przetasowania w znanym od wielu lat systemie wymusił koronawirus. Jak podkreślił Robert Kubica, ta zmiana to w świecie F1 jedyny chyba pozytywny aspekt pandemii:

To absurdalne, że w trudnej sytuacji są pozytywy, ale F1 pojawiła się na torach, na których nie wystartowałaby, gdyby nie pandemia. Okazało się, że to świetne miejsca do rywalizacji - stwierdził w rozmowie z RMF FM. W F1 ważne jest zachowanie DNA dyscypliny, ale też szukanie nowych wyzwań. Nowy tor to zawsze duża niewiadoma. Nie wiemy, czego się spodziewać. Taki dreszczyk niepewności jest dobry - podsumował. 

Opracowanie: