"Naprawdę byłem przerażony i myślałem, że umrze. Nie wiem, jak jej się udało to wszystko przeżyć, bo było bardzo źle" - tak Richard Williams skomentował problemy zdrowotne swojej córki. W marcu była liderka światowego rankingu trafiła na oddział intensywnej terapii z powodu zakrzepu w płucach. Serena awansowała do 1/8 finału wielkoszlemowego US Open (z pulą nagród 22,063 mln dol.).

Od lipca ubiegłego roku do połowy czerwca Williams nigdzie nie grała, bo leczyła kontuzję stopy. Po triumfie na trawiastych kortach Wimbledonu świętowała swój sukces w Niemczech i w restauracji stanęła niefortunnie na pęknięte szkło. Rana długo nie chciała się zagoić i pojawiały się jakieś komplikacje.

W marcu cały świat obiegła informacja, że tenisistka trafiła na oddział intensywnej terapii do szpitala w Los Angeles. Miała poważne problemy z oddychaniem, a lekarze stwierdzili w jej płucach sporą ilość krwi. Powodem nagłego pogorszenia stanu zdrowia zawodniczki był zakrzep w płucach, spowodowany przedłużającymi się problemy z zagojeniem rany na stopie. Sama zawodniczka, po zwycięstwie nad Azarenką, trochę bagatelizowała tamto zdarzenie.

Byłam wtedy cały czas bardzo, ale to bardzo spokojna i bardzo opanowana. Nie chciałam tez nikogo alarmować, ani rodziny, ani przyjaciół, właściwie nikogo. Myślę, że nigdy w życiu nie byłam aż tak spokojna, jak wtedy. Wiedziałam, że muszę po prostu być silna, cokolwiek się stanie i to pomogło - powiedziała 13-krotna triumfatorka imprez wielkoszlemowych.

Kolejną przeciwniczką Amerykanki będzie triumfatorka French Open w 2008 roku, Ana Ivanovic.