Pierwszy i jedyny trening reprezentacji Polski przed meczem z Ekwadorem w Montrealu już za podopiecznymi Franciszka Smudy. Polacy nie odnieśli zwycięstwa w ostatnich siedmiu meczach. Ewentualna wygrana kadry byłaby małym rewanżem za porażkę 0:2 na mundialu w 2006 roku. Początek spotkania o godz. 22 czasu polskiego.

Trening rozpoczął się o godzinie 17:00 czasu miejscowego i po rozgrzewce, Franciszek Smuda przydzielił niebieskie znaczniki piłkarzom, którzy we wtorek zagrać mają w wyjściowej jedenastce. Jeśli selekcjoner w ciągu najbliższych godzin nie zmieni zdania, to Polacy na Saputo Stadium wybiegną w następującym ustawieniu: Przemysław Tytoń - Łukasz Piszczek, Kamil Glik, Michał Żewłakow, Łukasz Mierzejewski - Hubert Wołąkiewicz, Rafał Murawski, Adrian Mierzejewski - Ludovic Obraniak, Ebi Smolarek i Robert Lewandowski.

Pierwsze chwile w treningowej gierce Huberta Wołąkiewicza w podstawowym składzie nie były zbyt dobre. Trzy straty i długie trzymanie piłki sprawiły, że selekcjoner dwa razy zwrócił mu uwagę, czego od niego oczekuje na boisku. Instrukcje Franciszka Smudy podziałały i do końca gierki Wołąkiewicz należał do wyróżniających się zawodników, oddając między innymi bardzo ładny strzał zza pola karnego, po którym piłka uderzyła w poprzeczkę. - Grałem już kiedyś dwa albo trzy mecze na środku pomocy, jak trenerem Lechii był Jacek Zielińśki, więc nie będzie problemu. Trzeba będzie się przestawić i więcej pobiegać. Jeśli dostanę szansę, będzie to miłe ukoronowanie tego, że dostałem powołanie do kary - powiedział po treningu Wołąkiewicz.

W związku z wyjazdem ze zgrupowania Jakuba Błaszczykowskiego i Adama Matuszczyka, na treningu zabrakło piłkarzy, którzy byliby rywalami dla zawodników z podstawowego składu. Dlatego na środku obrony zagrał asystent selekcjonera Jacek Zieliński, a w ataku rezerwowy bramkarz Grzegorz Sandomierski, który o mały włos, a pokonałby Artura Boruca. To jednak nie bramkarz Fiorentiny, a Przemysław Tytoń, będzie bronił w spotkaniu z Ekwadorem. - Jeżeli trener postawi na mnie, to zagram tak samo jak w klubie i postaram się udowodnić, że zasługuję na miejsce w tej reprezentacji - zapowiedział Tytoń, który przewidział, że Adam Matuszczyk zdobędzie bramkę w meczu z USA. - To prawda. Mieszkałem z Adamem w pokoju i czułem, że strzeli gola. Widziałem, że jest w dobrej formie i bardzo chciałem, aby pokonał bramkarza Stanów Zjednoczonych. Teraz nie mam żadnych przeczuć poza tym, że zagramy kolejny dobry mecz - zakończył Tytoń.

Według ostatnich informacji, organizatorzy sprzedali na dzisiejsze spotkanie około 1000 biletów.