"Moja mama miała sen, że zdobędę gola w tym meczu. I rzeczywiście strzeliłem bramkę, w dodatku jedyną w całym spotkaniu. Mamo, to dla Ciebie!" - mówi Saidi Ntibazonkiza po zwycięstwie Cracovii nad liderem Ekstraklasy Górnikiem Zabrze. Na ławce trenerskiej Górnika siedział Adam Nawałka, który zostanie dziś oficjalnie zaprezentowany jako nowy selekcjoner reprezentacji Polski.

Burundyjczyk skorzystał z prezentu, jaki podarowali mu obrońcy Górnika. Stanął oko w oko z bramkarzem i ze stoickim spokojem umieścił piłkę w siatce. Miałem na plecach dwóch defensorów, którzy chcieli odebrać mi piłkę. Wiedziałem, że musiałem uderzać szybko na bramkę. Dziękuję Bogu za tę możliwość - opowiada Saidi.

Bramkę postanowił zadedykować swojej mamie. Moja mama zadzwoniła do mnie trzy godziny przed meczem z Górnikiem i powiedziała, że miała sen. Zapytałem jaki. Odpowiedziała, że śniło jej się, że zdobędę gola w tym meczu. I rzeczywiście strzeliłem bramkę, w dodatku jedyną w całym spotkaniu. Jestem bardzo szczęśliwy. Mamo, to dla Ciebie! - mówi.

Dzięki wygranej w Zabrzu Cracovia awansowała na czwarte miejsce w tabeli T-Mobile Ekstraklasy.

Rozpacz kibiców, irytacja trenera

W pierwszej połowie meczu inicjatywę mieli goście, którzy częściej próbowali stworzyć zagrożenie pod bramką rywala. W poważnych tarapatach bramkarz Górnika znalazł się jednak tylko raz, po mocnym uderzeniu Vladimira Boljevica z rzutu wolnego. Skończyło się rzutem rożnym dla Cracovii.

Przed przerwą podopieczni Adama Nawałki mieli problem z przedostaniem się w okolice pola karnego krakowian. W drugiej połowie ruszyli do przodu z większym impetem, ale ich akcje - ku rozpaczy kibiców i nieukrywanej irytacji trenera - nie "kleiły się". Po niespełna kwadransie szkoleniowiec Górnika zrobił dwie zmiany. Na murawie pojawili się Prejuce Nakoulma i Bartosz Iwan. Ale chwilę później Cracovia cieszyła się ze zdobycia gola. Tym razem Ntibazonkiza nie zmarnował okazji, którą podarował mu obrońca rywali Seweryn Gancarczyk.

Po strzeleniu bramki krakowianie nie cofnęli się i próbowali poprawić wynik. Mógł to zrobić rezerwowy Przemysław Kita w doliczonym czasie, ale przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem Górnika i wynik meczu nie uległ już zmianie.

cracovia.pl / PAP