Na wieść o aresztowaniu byłej premier Ukrainy Julii Tymoszenko ukraiński bokser i polityk Witalij Kliczko przerwał przygotowania do walki z Tomaszem Adamkiem. Pojedynek ma się odbyć 10 września we Wrocławiu.

Kiedy dowiedziałem się, co się wyprawia na Ukrainie, przerwałem przygotowania do walki i wróciłem do Kijowa. Rozumiem, że prawdziwy bój o wartości demokratyczne prowadzony jest właśnie tutaj, na Ukrainie, i w tej sytuacji nie mogę pozostać tylko obserwatorem - napisał bokserski mistrz świata federacji WBC w wadze ciężkiej na swym blogu w niezależnej gazecie internetowej "Ukrainska Prawda".

Tymoszenko trafiła za kratki tuż przed 20. rocznicą niepodległości Ukrainy. Świadczy to o tym, że demokracja w naszym państwie nie utrzymała się nawet dwadzieścia lat i już jest tępiona. Jeśli tak będzie nadal, będziemy żyć wiecznie w warunkach dyktatury - podkreślił Kliczko. Zdaniem boksera, aresztowanie Tymoszenko ma charakter polityczny.

Jeśli nasze prawo jest wybiórcze, to rodzi się pytanie: kto następny zostanie uwięziony? Czyżby władze zamierzały wszcząć walkę z własnym narodem i wsadzać do więzienia wszystkich sprzeciwiających się ich metodom zarządzania państwem? - dopytywał bokser.

Oskarżona o nadużycie władzy przy zawieraniu w 2009 r. kontraktów gazowych z Rosją była premier Tymoszenko została aresztowana wczoraj po południu na wniosek prokuratury. Argumentowała ona, że zachowanie oskarżonej nie pozwala na "przestrzeganie norm proceduralnych" w procesie sądowym. Prowadzący proces sędzia Rodion Kiriejew przychylił się do tej prośby. Dodał, że wydaje decyzję o areszcie opozycyjnej polityk z uwagi na to, że była premier świadomie przeciąga proces w swojej sprawie.

Kliczko stoi na czele założonej przez siebie w ubiegłym roku partii politycznej Ukraiński Demokratyczny Alians na rzecz Reform (w skrócie UDAR, czyli cios).