Polscy piłkarze ręczni pokonali reprezentację Niemiec 27:25 w pierwszym meczu Mistrzostw Europy. Spotkanie rozegrano w Innsbrucku. Polacy wygrali dzięki świetnej grze w obronie. Niemcy postraszyli nas trochę dopiero w ostatnich dziesięciu minutach meczu.

Spotkanie w Innsbrucku rozpoczęli Niemcy i od razu wyszli na prowadzenie za sprawą Larsa Kaufmanna. Na zegarze nie upłynęła jednak nawet minuta, gdy po faulu na Sławomirze Jaszce odgwizdano rzut karny. Na gola zamienił go etatowy wykonawca karnych w naszej ekipie, Tomasz Tłuczyński. Kolejne dwa ataki Niemców powstrzymał Sławomir Szmal. Dla biało-czerwonych trafił Bartosz Jurecki i po raz pierwszy wyszliśmy na prowadzenie.

Niestety karę dwóch minut dostał Tłuczyński i musieliśmy radzić sobie w osłabieniu. Poszło nam jednak całkiem dobrze, bo gol Jaszki pozwolił nam utrzymać remis po 3. Mogło być nawet lepiej, ale Bielecki nie wykorzystał karnego. Po chwili udało się za to wybronić dwie akcje i zdobyć kolejne bramki. Prowadziliśmy 5:3. Niemcy zaczęli się denerwować. Niewiele zmienił gol z karnego Torstena Jansena - nasi rywale po prostu sobie nie radzili, mimo że ponownie grali w przewadze. Kolejne trafienie Jaszki pozwoliło biało-czerwonym utrzymać dwubramkowe prowadzenie. Szkoda tylko kolejnego straconego rzutu karnego w wykonaniu Tłuczyńskiego.

W niemieckiej bramce szalał Johannes Bitter i o kolejne bramki było podopiecznym Bogdana Wenty naprawdę trudno. Na szczęście także Niemcy nie byli w stanie pokonać naszej defensywy. Dopiero w 15. minucie na tablicy wyników pojawił się wynik 6:6. Dziesięć minut później byliśmy już lepsi o jedno trafienie, wygrywaliśmy 8:7.

Przed przerwą przypomniał o sobie jeszcze Karol Bielecki. Trzy strzały z dystansu dały biało-czerwonym trzy bramki i na przerwę zeszliśmy prowadząc 12:8.

Drugą połowę rozpoczęliśmy identycznie jak pierwszą. Faulowany był Jaszka, a rzut karny na bramkę zamienił Tłuczyński. Niemcy próbowali odrabiać straty, ale piłka wpadała do siatki jedynie po karnych Jansena. To my kontrolowaliśmy sytuację. W 37. minucie po trafieniu Jurasika wyszliśmy na pięciobramkowe prowadzenie. Chwilę później 17. bramkę dla Polski zdobył Bielecki. Tymczasem Niemcy przez 12 minut zdobyli zaledwie jedną bramkę z gry - pozostałe trzy zawdzięczali rzutom karnym. Na kwadrans przed końcem spotkania prowadziliśmy 18:13. W kolejnych minutach utrzymywaliśmy bezpieczną przewagę, choć Niemcy zaczęli częściej trafiać do naszej siatki. Kiedy zegar wskazał 50. minutę, na koncie mieliśmy 21 bramek - Niemcy 17.

Bardzo nerwowe okazały się końcowe minuty spotkania. Niemcy odrobili część strat, tracili do Polaków jedynie dwie bramki. Nasi zawodnicy rywalom na więcej jednak nie pozwolili i wygrali 27:25.

W środę drużynę Bogdana Wenty czeka mecz ze Szwecją.