Sędzia-rozjemca uznał, że Los Angeles Clippers powinni zapłacić byłemu trenerowi i menedżerowi Mike'owi Dunleavyemu ponad 13,5 miliona dolarów. To rekompensata za zerwany w marcu 2010 roku kontrakt. Klub koszykarskiej NBA nie zgadza się z orzeczeniem.

Radca prawny Clippers powiedział, że klub zamierza dokładnie zapoznać się z uzasadnieniem orzeczenia, a sam będzie szukał możliwości innego rozwiązania sprawy kontraktu Dunleavyego.

W minionym sezonie Clippers pod wodzą tego szkoleniowca spisywali się słabo, co w lutym doprowadziło ostatecznie do jego zwolnienia z funkcji trenera, mimo ważnego ostatniego roku pięcioletniego kontraktu opiewającego na 22 mln dolarów. Powołano go następnie na funkcję generalnego menedżera zespołu.

Tę pracę stracił jednak Dunleavy miesiąc później w dość przykrych okolicznościach. Pojechał obserwować młodych zawodników na jednym z turniejów przed meczem ligowym z Orlando Magic. Gdy wrócił do Los Angeles, dowiedział się o zwolnieniu od znajomych, którzy przeczytali o tym na oficjalnej stronie internetowej Clippers. Wcześniej nikt z klubu nie skontaktował się z nim w sprawie rozwiązania umowy.