Przed szóstą, ostatnią kolejką fazy grupowej Ligi Mistrzów Borussia Dortmund jest w niemal patowej sytuacji. Nie dość, że musi wysoko wygrać z Marsylią, to do awansu potrzebny będzie jej także korzystny wynik w meczu Olympiakosu z Arsenalem. Mimo to zawodnicy nie tracą wiary w awans…

Borussia zgromadziła dotychczas cztery punkty i zajmuje ostatnie miejsce w grupie. Do drugiego Olimpique Marsylia traci trzy, a do trzeciego Olympiakosu dwa punkty. Plan minimum dla mistrza Niemiec to awans do Ligi Europejskiej, choć w klubie nadal wierzą w możliwość pozostania w Lidze Mistrzów. Żeby tak się stało zespół Lewandowskiego, Piszczka i Błaszczykowskiego musi pokonać drużynę z Marsylii wyżej niż 3:0, a Olympiakos musi przegrać z pewnym awansu Arsenalem. Jeśli w Pireusie będzie remis, to drużyna z Dortmundu będzie potrzebowała wygranej co najmniej 5:0!

Zadanie trudne, ale - zdaniem Lewandowskiego - wykonalne. W obecnym sezonie niemieckiej ekstraklasy potrafiliśmy wygrać już 4:0, 5:0 i 5:1 Dlaczego więc nie mielibyśmy powtórzyć tego we wtorek? - pytał nasz napastnik cytowany przez agencję AP.

Mniej optymistycznie podchodzi do tego pojedynku kapitan Borussi Sebastian Kehl: Mamy za sobą kilka niefortunnych meczów w fazie grupowej, przez co znaleźliśmy się w trudnej sytuacji. Postaramy się we wtorek pokazać wielki futbol. Musimy zdobyć jak najszybciej pierwszą bramkę, żeby zachować szansę na cud. Ale wiem, że to naprawdę mała szansa…

Szansą na wysokie zwycięstwo może być przełamanie Lewandowskiego. Polak w Bundeslidze zdobył 10 z 30 bramek dla Borussi, ale w Lidze Mistrzów trafił zaledwie raz, pokonując bramkarza Olympiakosu. Dużym kłopotem może być jednak sforsowanie obrony drużyny z Marsylii, która w tej edycji Champions League dała sobie wbić zaledwie dwie bramki - obie już w ostatnich minutach spotkań z Olympiakosem i Arsenalem. Co ciekawe, Olimpique tracił bramki tylko na własnym boisku. W dwóch wyjazdowych meczach piłkarze z Marsylii zachowywali czyste konto.