Reorganizacja rozgrywek i finał na Stadionie Narodowym w Warszawie. W tym roku Polska Liga Futbolu Amerykańskiego chce zaprezentować się jeszcze szerszej widowni, choć miłośników tej dyscypliny sportu systematycznie w Polsce przybywa. "Właściwie jesteśmy obecni we wszystkich dużych polskich miastach. Topliga ma być naszym flagowym produktem - chcemy pokazać, że jesteśmy poważną dyscypliną. W 6 lat udało nam się zrobić coś naprawdę fajnego" - przyznaje prezes PLFA Jędrzej Stęszewski w rozmowie z Patrykiem Serwańskim.

Patryk Serwański W tym roku zreorganizowaliście rozgrywki i zmniejszyliście najwyższą ligę.

Jędrzej Stęszewski W tej czołowej klasie rozgrywkowej, czyli Toplidze powalczy sześć najlepszych drużyn - czołowych sportowo, finansowo i organizacyjnie. Przed nimi 30 meczów sezonu zasadniczego i półfinały. W połowie lipca dwa najlepsze zespoły zagrają w wielkim finale na Stadionie Narodowym.

A ile drużyn wystąpi na wszystkich szczeblach rozgrywek?

W całych rozgrywkach wystąpi 38 drużyn. 6 we wspomnianej Toplidze, 8 w PLFA I i 13 w PLFA II i 11 drużyn w futbolu "ósemek". To rozgrywki dla młodych drużyn i rezerw tych bardziej rozwiniętych zespołów. Do tego na jesieni chcemy ruszyć z rozgrywkami juniorskimi. Zorganizujemy kilka turniejów. Z pewnością w juniorskich rozgrywkach wystąpią kolejne, nowe zespoły. Myślę, że we wszystkich rozgrywkach zobaczymy ponad 2000 zawodników. Właściwie jesteśmy obecni we wszystkich dużych polskich miastach. Oczywiście poziom drużyn jest zróżnicowany, ale Topliga ma być naszym flagowym produktem - chcemy pokazać, że jesteśmy poważną dyscypliną. W 6 lat udało nam się zrobić coś naprawdę fajnego.

Czy fakt, że finał odbędzie się na tak wspaniałym stadionie może spowodować, że i sam sezon będzie ciekawszy? Pewnie wszystkim będzie bardzo zależało na awansie do finału.

Myślę, że tak. Mówiąc żartobliwie to właściciele obiektów, na których rozgrywane są mecze, powinni obawiać się tego, że zawodnicy "wygryzą" im murawę, żeby móc zagrać w finale. Walka na pewno będzie poważna, bo jest o co walczyć. Z kolei dwie drużyny, które znajdą się w finale z pewnością stworzą w Warszawie dobre widowisko.

Dotychczas rekord frekwencji na meczu PLFA to 3,5 tysiąca osób. Co chcecie osiągnąć w tej kwestii rozgrywając finał na Stadionie Narodowym?

Chcemy zapełnić dużą część stadionu. Granie przy pustych trybunach nie byłoby dobrą reklamą. Naszym celem jest zwiększenie świadomości istnienia tej dyscypliny w naszym kraju. Chcemy, że usłyszeli o nas ludzie, którzy dotychczas nie widzieli, o PLFA. W kwietniu ruszy duża akcja promocyjna. Wszystko jest już ustalone, ale niech to pozostanie na razie niespodzianką.

Czy podobnie jak w zeszłym roku finał rozgrywek będzie można obejrzeć w telewizji?

Finał na pewno pokażemy w telewizji, choć na razie nie wiemy, której. Trwają rozmowy. Mamy nadzieję, że w kolejnym sezonie w roku 2013 będziemy mogli pokazywać w telewizji nie tylko finał, ale także mecz kolejki w każdy weekend.

Kto będzie mocny w tegorocznych rozgrywkach?

Doszło do dwóch fuzji. Na Śląsku połączyły się AZS Silesia Miners i Warriors Ruda Śląska. Już w meczach przedsezonowych nowy zespół AZS Silesia Rebels pokazali, że mogą być głośni. W Poznaniu Kozły połączyły się z najstarszym polskim klubem Fireballs. Ta fuzja pokazuje, że drużyny myślą promocyjnie i marketingowo. Fireballs zgodzili się, żeby grać pod szyldem Kozłów, których nazwa przecież idealnie kojarzy się z Poznaniem. Zawsze mocni są Kraków Tigers. Drużyna złożona tylko z polskich zawodników. Bardzo zmotywowani będą Warsaw Eagles. Dla tego zespołu zagranie w finale na Stadionie Narodowym byłoby spełnieniem marzeń. Pamiętajmy, że "Orły" to jedyny zespół obok The Crew Wrocław, który już dwukrotnie wywalczył mistrzostwo Polski.