"O terenie wiemy bardzo mało. Znamy regiony, ale w warunkach Arabii Saudyjskiej region to określenie terenu pomiędzy Szczecinem a Zakopanem. To ogromne terytorium. W ciągu dnia pokonujemy po kilkaset kilometrów. To ta jakbyśmy przejechali cały kraj w Europie" – mówi o trasie zbliżającego się Rajdu Dakar Jakub Przygoński.

W rozmowie z Patrykiem Serwańskim znany kierowca opowiedział także o wyzwaniach związanych z nawigacją, najważniejszych rywalach i swoim nowym samochodzie z napędem na tylną oś. To idealne rozwiązane na piaszczyste wydmy - zapewnia Przygoński.

Kolejna edycja Rajdu Dakar zbliża się wielkimi krokami. Impreza w Arabii Saudyjskiej rozpocznie się już 2 stycznia. Po raz kolejny na starcie stanie Jakub Przygoński, który dwie edycje - w 2019 i 2021 roku - zakończył na 4. miejscu. Marzeniem jest oczywiście końcowy sukces w najtrudniejszym rajdzie świata.

W tej edycji mocny będzie z pewnością Francuz Sebastien Loeb, czyli ekstremalnie szybki zawodnik. Na pewno mocny będzie Naser Al-Attyiah, bo widać, że jest w świetnej formie. Carlos Sainz i Stephane Peterhansel to kolejni faworyci. Pojadą nowymi samochodami hybrydowymi, które jeszcze na Dakarze nie jechały. To już czterech kierowców, a są kolejni bardzo dobrzy zawodnicy - wylicza faworytów Jakub Przygoński.

Nowy samochód

Polak także się zbroi i w Dakarze wystartuje nowym dla siebie samochodem. Mini Buggy ma być idealnym rozwiązaniem na trudy i specyfikę trasy rajdu.

Samochód tylko z napędem na tylne koła. To nie jest 4x4, ale bardzo dobrze sobie radzi jadąc po piasku, wydmach, kamieniach. Silnik znajduje się za naszymi plecami, z tyłu za fotelami. Jest lżejszy o ponad 300 kg od samochodu 4x4. To bardzo duża różnica. Z kabiny możemy także automatycznie regulować ciśnienie w oponach. Widząc wydmy, spuszczamy ciśnienie, a później możemy to zmienić podczas jazdy. To może być istotna oszczędność czasu - zaznacza Przygoński.

Covidowe obostrzenia i procedury

Po raz kolejny problemem dla uczestników Dakaru jest koronawirus. Z jednej strony liczne procedury związane z samym rajdem. Z drugiej - obostrzenia w konkretnych krajach i niepewność, czy dana osoba nie okaże się zakażona, albo nie trafi na przymusową kwarantannę w swoim kraju.

Przed wylotem muszę mieć wykonany test PCR. Muszę być zaszczepiony. Na miejscu robiony jest kolejny test i tu wynik negatywny pozwala wejść na biwak. Od tego momentu jestem w bańce, ale to, co dzieje się wcześniej jest nieprzewidywalne. Co się stanie jeśli nie będę miał pilota albo kilku inżynierów na rajdzie? To koniec i na taką sytuację nie ma tak naprawdę rozwiązania - opowiada Przygoński.

"Warunki terenowe co chwilę są zupełnie inne"

Najważniejsza jest jednak sportowa rywalizacja. Czego więc Przygoński spodziewa się po trasie Rajdu Dakar w 2022 roku?

Nawigacja będzie trudna, a sam teren? To się okaże. Znamy regiony, po których będziemy się ścigać, ale region w Arabii Saudyjskiej to jakby teren pomiędzy Szczecinem a Zakopanem. Trudno powiedzieć czego się spodziewać. Dziennie przejeżdżamy 800-900 kilometrów. To tak jakbyśmy przemierzali każdego dnia całe kraje. Wyobraźmy sobie, że wyjeżdżamy z Warszawy w stronę Wiednia i dalej do Mediolanu. Zmienia nam się pogoda, warunki, krajobraz. Tak jest na Dakarze. Do tych zmian dostosowany musi być samochód, bo warunki terenowe co chwilę są zupełnie inne - podkreśla Przygoński. 

Opracowanie: