Borussia Dortmund zaczynała walkę w Lidze Mistrzów od "grupy śmierci", Bayern miał teoretycznie łatwiej, ale obie niemieckie drużyny wygrały swoje grupy. Później jak burza przeszły przez fazę pucharową i teraz czekają już tylko na londyński mecz o wszystko.

Kiedy okazało się, że Borussia Dortmund trafiła do grupy razem z Realem Madryt, Manchesterem City i Ajaxem Amsterdam, wiele osób widziało już powtórkę z rozrywki, czyli poprzedni sezon, w którym przygoda Borussii z Champions League zakończyła się na fazie grupowej. Tak się jednak nie stało. Zespół Jurgena Kloppa u siebie wygrał wszystkie spotkania nie tracąć nawet bramki. Poza tym Dortmundczycy przywieźli po punkcie z Madrytu i Manchesteru, a z Amsterdamu aż trzy. Wygrali grupę bez najmniejszego kłopotu.  W 1/8 finału trafili na ukraiński Szachtar Donieck. To była walka drużyn o podobnym potencjale. W pierwszym meczu padł remis 2:2, ale u siebie Lewandowski i spółka wygrali 3:0.

Kolejnym rywalem podopiecznych Jurgena Kloppa była Malaga. Tego dwumeczu nie trzeba przypominać. Borussia w niesamowitych okolicznościach zdobyła dwie bramki w doliczonym czasie gry (wygrała 3:2) i weszła do półfinału, a tam czekał znów wielki Real Madryt. Cztery bramki Roberta Lewandowskiego w walce o wielki finał na pewno zostaną na długo w pamięci nie tylko polskich fanów. W rewanżu zrobiło się groźnie, ale Realowi zabrakło czasu na odrobienie strat.

Bayern w grupie zdobył punkt mniej od Borussi i zanotował jedną przykrą wpadkę - wyjazdową porażkę z BATE Borysów. Poza tym dwa razy wygrał z Lille, cztery punkty zdobył na Valencii, a u siebie pokonał też mistrza Białorusi. Później na drodze Bawarczyków stawały już tylko wielkie europejskie firmy. W 1/8 Arsenal. W Londynie Bayern wygrał 3:1, ale u siebie przegrał 0:2. Jupp Heynckess wyciągnął jednak wnioski, bo w ćwierćfinale nerwówki nie było. Bayern dwa razy wygrał z Juventusem Turyn po 2:0 i czekał już na Barcelonę, którą po prostu upokorzył. 7:0 w dwumeczu musiało zrobić wrażenie na wszystkich.

Bayern potwierdził więc, że jest niezwykle silny, z kolei Borussia potrafi w pojedynczych spotkaniach zagrać wspaniale, odwrócić losy meczu jak z Malagą, albo zaskoczyć rywala jak w pierwszym meczu z Realem.

Skład finału może i jest niespodzianką, ale kiedy przyjrzymy się wynikom i stylowi Borussii i Bayernu to chyba ta niespodzianka nie jest aż tak wielka.

Bilans Bayernu:

12 meczów; 9 zwycięstw, 2 remisy, 1 porażka. bramki: 29-10

Bilans Borussii:

12 meczów; 7 zwycięstw, 4 remisy, 1 porażka. bramki: 23-12