Fabio Jakobsen - holenderski kolarz, poważnie ranny w wypadku na pierwszym etapie Tour de Pologne, opuści w środę Polskę. Jak poinformował jego team, Deceuninck - Quick Step, leczenie sportowca będzie kontynuowane w szpitalu w Leiden w Holandii.

 

"Stan Fabio polepsza się tak szybko, że w środę zostanie przetransportowany do szpitala w Leiden w Holandii, gdzie jego leczenie będzie kontynuowane" - napisano w komunikacie opublikowanym na stronie grupy Deceuninck - Quick Step.

23-letni Fabio Jakobsen został poważnie ranny w wypadku na finiszu pierwszego etapu Tour de Pologne w Katowicach. Sportowiec został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej i przeszedł pięciogodzinną operację.

Jak informowali lekarze, Holender doznał poważnych urazów twarzoczaszki - okolic oczodołu, szczęki i żuchwy. Zawodnik ma również stłuczenia klatki piersiowej, ale nie doznał urazów kręgosłupa, co jest - zdaniem lekarzy - związane z tym, że jest młody i wysportowany.

Zwycięzca Tour de Pologne: Pojechaliśmy dla Fabio

Pojechaliśmy wyścig dla Fabio - mówił w wywiadzie dla TVP Sport triumfator 77. Tour de Pologne, belgijski kolarz Remco Evenepoel, nawiązując do wypadku swojego kolegi z drużyny. Po jego wypadku było ciężko, dużo razem przeszliśmy w tym tygodniu, a jeśli patrzeć jak na to odpowiedzieliśmy, to można tylko powiedzieć, że dominowaliśmy - dodał.

Lang: Martwiliśmy się, żeby Jakobsen przeżył

Wypadek był spowodowany ewidentnym faulem Dylana Groenewegena. Martwiliśmy się, żeby Jakobsen przeżył - przyznał w rozmowie z PAP dyrektor Tour de Pologne Czesław Lang. Akcja ratunkowa przebiegała wzorcowo. Wspaniale spisali się lekarze ze szpitala św. Barbary w Sosnowcu, którzy go operowali i najważniejsze, że Fabio nie odniósł aż tak groźnych obrażeń, jakich się obawialiśmy. Nie miał złamanego kręgosłupa, podstawy czaszki ani obrażeń mózgu - wyliczał.

Lang odniósł się też do pojawiających się po wypadku zarzutów, że finisz w Katowicach jest zbyt niebezpieczny. W Katowicach było bezpieczniej niż np. w niedzielę w Krakowie, gdzie kolarze finiszowali ławą, ciasno, jeden obok drugiego i w każdej chwili mogło coś złego się wydarzyć - przekonywał. W Katowicach peleton najpierw jechał pod górkę i tam już następowała selekcja. Słabsi odpadali, stawka się rozciągała i ostatecznie z przodu zostało tylko dwóch najsilniejszych zawodników - dodał.