Zespół Orlando Magic jako pierwszy awansował do drugiej rundy play off ligi koszykówki NBA. Spory udział w sukcesie drużyny miał rezerwowy środkowy Marcin Gortat, który grał średnio po 21 minut i zebrał liczne pochwały trenerów i kolegów z klubu.

Gortat szczególne brawa otrzymał po trzecim meczu z Charlotte Bobcats - w końcowych sekundach trafił trzy z czterech rzutów wolnych i przesądził o zwycięstwie 90:86. Statystyki Polaka nie są wprawdzie zachwycające - 3,8 pkt, 5,3 zbiórki i 0,5 bloku na mecz - ale zawodnik z Łodzi udanie zastępował Dwighta Howarda, który miał ogromne problemy z faulami i w żadnym meczu nie potwierdził swojej dominacji na pozycji centra.

Gwiazdą pierwszej rundy drużyny Magic jest menedżer Otis Smith. Był mocno krytykowany, że wyrównał ofertę Dallas Mavericks i zaoferował lukratywny kontrakt Marcinowi Gortatowi. A ten po raz kolejny pomógł Orlando wygrać mecz i awansować, gdy Howard wylądował na ławce rezerwowych - napisał Josh Robbins z "Orlando Sentinel".

Howard zakończył pierwszą rundę z niewiele lepszymi statystykami od Polaka - 9,8 pkt i 9,3 zbiórki. Brylował jedynie w blokach - w czterech występach zablokował aż 20 rzutów rywali (w tym 9 w spotkaniu numer jeden). Dwukrotnie jednak musiał przed czasem opuścić boisko za sześć fauli, a w dwóch innych meczach długo siedział na ławce ze względu na 5 przewinień na koncie.

Magic po raz pierwszy w historii zakończyli serię w play off wygrywając pierwsze cztery spotkania. Uczynili to na oczach siedzącego w pierwszym rzędzie właściciela Bobcats - legendarnego Michaela Jordana. Byli jedyną drużyną, która w play off 2010 zdołała tego dokonać.

Za największą gwiazdę serii uznano rozgrywającego Magic Jameera Nelsona, który przy słabej grze Howarda i niskiej skuteczności Vince'a Cartera wziął na siebie ciężar zdobywania punktów - średnio 23,8 na mecz, czyli niemal dwa razy więcej niż w sezonie zasadniczym.

Kolejnym rywalem Magic będzie lepsza drużyna z rywalizacji Atlanty Hawks z Milwaukee Bucks (remis 2-2). Wicemistrzowie NBA będą zdecydowanym faworytem walki z każdym z tych klubów. Magic byli w stanie wygrać 4-0 z niezłym zespołem, choć ich dwaj najlepsi zawodnicy grali słabo. Jeśli mogą grać na tyle dobrze bez Howarda i Cartera - wyobraźmy sobie, jak zagrają, gdy obaj dadzą z siebie więcej. Martwić może ich jedynie myśl, że Howard był w stanie zagrać tak słabo w czterech meczach z rzędu. Musi szczególnie popracować nad rzutami wolnymi - ocenił John Krolik z "ProBasketballTalk".