Młode puszczyki wypadły z gniazda, nie miałyby szans na przeżycie, gdyby nie interwencja strażaków z OSP w Bogdanówce. Teraz strażacy obserwują, jak zachowa się matka piskląt i czy pisklęta nie będą wymagały dalszej pomocy człowieka.

Jak wyjaśnił w rozmowie w RMF FM pan Piotr z OSP w Bogdanówce, gniazdo puszczyków znajduje się w stodole. Młodym sówkom mogłyby zagrażać zwierzęta domowe, dlatego konieczne było jak najszybsze włożenie ich z powrotem do gniazda. Nawet pomimo ryzyka, że zostaną odrzucone przez matkę.

Matka obserwuje gniazdo ze sporej odległości, ale kiedy tylko ktoś się do niego zbliży, wydaje ostrzegawcze piski. W stodole będzie założona fotopułapka. Jeżeli matka nie wróci do gniazda, to puszczykami zaopiekują się ludzie - uspokaja pan Piotr z OSP w Bogdanówce.

Małe puszczyki zostały znalezione dzisiaj rano. Są zbyt małe, żeby mogły wypaść z gniazda podczas pierwszych próbach lotu. Po znalezieniu były zmarznięte, ale ich stan zdrowia został oceniony na tyle dobrze, że mogły wrócić do gniazda bez dodatkowej interwencji człowieka. Będzie ona jednak konieczna, jeśli matka nie zdecyduje się na powrót do gniazda.

To nie jedyna interwencja strażaków z OSP w Bogdanówce. Od kilku lat opiekują się m.in. myszołowami. Pomoc zazwyczaj polega na dokarmianiu drapieżników wczesną wiosną, kiedy spadnie śnieg, a wycieńczone przedłużającą się zimą ptaki mają małe szanse na znalezienie pokarmu.

Raz doszło też do sytuacji, kiedy to młode myszołowy wypadły z gniazda i wymagały pomocy. Pan Piotr podkreśla, że ze względu na wysokość, na jakiej znajdują się gniazda myszołowów, była to niebezpieczna i brawurowa akcja.