Tatrzański Park Narodowy poinformował o zamknięciu do odwołania zielonego szlaku turystycznego, prowadzącego od schroniska na Hali Gąsienicowej do Polany Waksmundzkiej w Dolinie Pańszczycy. Powodem jest niedźwiedzica, która właśnie w tym rejonie wyszła z gawry.

Na ślady niedźwiedzicy z dwoma malutkimi niedźwiadkami natknął się we wtorek pracownik TPN. 

Po półgodzinnej obserwacji przez lornetkę udało się zobaczyć mamuśkę z dwoma malutkimi niedźwiadkami.To tegoroczny przychówek mówi leśniczy TPN Marcin Chotarski

Szlak został zamknięty, dlatego że u góry jest jeszcze sporo śniegu, a matka karmi teraz młode wyłącznie mlekiem. Każda niepotrzebna ucieczka, stres to dodatkowy wydatek energetyczny. W tamtym terenie na razie trudno jej będzie uzupełnić tę utraconą energię dietą. Więc, żeby i te niedźwiedzie były bezpieczne, a przede wszystkim turyści  i narciarze, zdecydowaliśmy, że zielony szlak w Dolinie Pańszczycy, do czasu, kiedy niedźwiedzica stamtąd odejdzie, zostanie zamknięty - wyjaśnił leśniczy.

Niedźwiedzica pojawiła się w rejonie Dubrawisk w Dolinie Pańszczycy. Jest dosłownie w odległości 10 – 15 metrów od wydeptanej w śniegu ścieżki. Największym problemem dla niej i jej przychówku mogą być teraz narciarze – skiturowcy – mówi Chotarski.

Jak zaznacza leśniczy takie spotkanie byłoby dla niedźwiedzicy bardzo dużym stresem. Pieszy zbliża się stopniowo, powoli, a narciarz jedzie z góry z prędkością nawet 30 – 40 kilometrów na godzinę. A jakby, nie daj Boże, wjechał między nią a te malutkie niedźwiedzie, to mogło by się źle skończyć dla narciarza, no i wywołać duży, stres dla zwierzęcia - podkreśla Chotarski. 

Pracownicy TPN apelują, by turyści stosowali się do ograniczeń i dla własnego bezpieczeństwa, a także dla bezpieczeństwa chronionego drapieżnika, nie wchodzili na zamknięty odcinek szlaku.