"Dużego ryzyka nie ma, ale w sytuacji zagrożenia skażeniem radioaktywnym, będziemy przygotowani" - tak o tabletkach z jodkiem potasu mówi wojewoda dolnośląski Jarosław Obremski. Do regionu trafiło ich prawie 5 milionów. Są już w każdej gminie.

Przygotowania dotyczą zagrożenia wynikającego z przypadkowego lub celowego zniszczenia, przez Rosjan, jednej z elektrowni atomowych w Ukrainie.

Warto być mądrym przed szkodą. Obowiązkiem strony rządowej, nawet jeśli określamy prawdopodobieństwa niebezpieczeństwa niezbyt wysoko, to jest jednak przygotować się do złych scenariuszy. W tej chwili nikt na świecie nie jest w stanie powiedzieć z całą stanowczością, że Rosjanie nie przekroczą pewnych granic barbarzyństwa - powiedział wojewoda dolnośląski Jarosław Obremski.

"Jesteśmy przygotowani"

Jak dodał, "jeżeli się coś złego zdarzy w Ukrainie, jesteśmy przygotowani".

Będziemy komunikować, co trzeba zrobić, jakie jest optymalne "okienko" przyjęcia i wydaje się, że wszystkie gminy są już przygotowane do odpowiedniej dystrybucji - zapowiedział wojewoda dolnośląski.

Magistrat: Mamy kilka zastrzeżeń i kilka pytań

Głos w tej sprawie zabrał również Wrocław. Jak informuje Arkadiusz Filipowski z Urzędu Miejskiego Wrocławia, plan dystrybucji tabletek z jodkiem potasu jest w trakcie tworzenia. Jak jednak dodaje, "mamy kilka zastrzeżeń i kilka pytań".

Po pierwszy tabletek we Wrocławiu dostaliśmy za mało, bo 859 tysięcy. Dorosła osoba ma zażyć 2 tabletki. Tabletki przysługują wszystkim którzy, się po nie zgłoszą - także obywatelom Ukrainy mieszkającym we Wrocławiu. Tabletki nie przysługują osobom po 60. roku życia, jednocześnie wydając tabletki nie możemy weryfikować danych osobowych, a zgłaszając się po odbiór tabletki, można zadeklarować, że bierze je się także dla swoich dzieci, wujka czy cioci, którzy mieszkają razem z nami w tym momencie. Czujemy, że jest to potencjał do pewnych niepokojów społecznych w chwili, gdy będzie decyzja premiera czy wojewody - mówi Arkadiusz Filipowski.

Jak powiedział, tabletki będą rozdawane głównie "przy placówkach edukacyjnych, mamy ich we Wrocławiu 220". Być może będą to jeszcze urzędy, inne miejsca użyteczności publicznej - dodaje urzędnik.

Wrocławski urząd miasta zawnioskował o kolejne 800 tys. tabletek z jodkiem potasu. Po zużyciu wody widzimy, że mieszkańców we Wrocławiu mamy 800 tys. - mówi Arkadiusz Filipowski.

Prof. Bolanowski: Jodku potasu nie bierze się na zapas

Zdaniem prof. Marka Bolanowskiego, konsultanta wojewódzkiego do spraw endokrynologii, nie ma sensu kupować jodku potasu na własną rękę.

W aptekach nie ma zbyt wielu preparatów o tak dużej dawce. Suplementy, które stosujemy, są dawkowane mniej więcej 100-200 mikrogramów. Tu zaleca się dawkę 100 miligramów. Ewentualnie można to zastąpić płynem lugola w odpowiedniej ilości, ale w tej chwili w aptekach chyba też go nie ma - mówi prof. Bolanowski.

Jak dodaje, jodku potasu nie powinno brać się na zapas.

Opracowanie: