Na rok ograniczenia wolności poprzez wykonywanie prac społecznych skazał wrocławski sąd byłego księdza Jacka M. Oskarżono go o nawoływanie do nienawiści wobec osób narodowości żydowskiej i ukraińskiej. Wyrok nie jest prawomocny.

Jacek M. został oskarżony o nawoływanie do nienawiści i znieważania w internecie, artykułach oraz podczas marszu 11 listopada 2016 roku. Prokuratura umarzała śledztwa, ale Żydowskie Stowarzyszenia B’nai B’rith oraz Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych wniosło do sądu prywatny akt oskarżenia.

W czwartek sąd uznał, że oskarżony znieważył nie tylko Żydów czy Ukraińców, ale również Polaków.

Używane przez niego określenia nie mieściły się w gwarantowanej przez konstytucję wolności do wypowiedzi, ponieważ naruszały one porządek prawny - powiedziała sędzia Aneta Talaga.

Sąd odwołał się do opinii dwóch biegłych m.in. z dziedziny językoznawstwa, którzy orzekli, iż wypowiedzi i teksty miały charakter celowo obraźliwy i znieważający.

Jacek M. ma przez rok wykonywać niepłatnie prace społeczne w wymiarze 30 godzin miesięcznie.

Były duchowny był oskarżony o to, że od kwietnia 2016 r. do marca 2017 r. we Wrocławiu, Białymstoku i innych miejscowościach "pod pozorem krzewienia postaw patriotycznych" publicznie znieważał oraz nawoływał do nienawiści wobec osób narodowości żydowskiej i ukraińskiej.

Sąd przypomniał, że w akcie oskarżenia znalazły się też zarzuty za teksty w mediach. Oskarżony m.in. pisał w nich "o zamiarach żydowskiego plemienia panowania nad światem", "talmudycznych Żydach z obrzydliwością wypowiadających się o polskim nacjonalizmie, stojącym na straży dziedzictwa" czy "żydowskiej księdze nienawiści"

W sądach toczy się kilka postępowań wobec Jacka M. Na początku czerwca został nieprawomocnie skazany na 10 miesięcy prac społecznych za obrażanie uczestników Marszu Równości z 2018 roku, a w maju - prawomocnie - na rok prac społecznych za nawoływanie do nienawiści na marszu 11 listopada 2017 r. 

 

 


Opracowanie: