Przed Wojewódzkim Inspektoratem Ochrony Środowiska we Wrocławiu protestowali dziś mieszkańcy dolnośląskiej gminy Chojnów. Domagali się cofnięcia pozwolenia na rekultywację żwirowni w Czernikowicach i przedstawienia wyników przeprowadzonych badań. Według nich odpady, które tam trafiają, są toksyczne.

Czekamy 5 tydzień na wyniki. Wiadomo, że im chodzi o to, żeby to deszcz wypłukał. Bo tam jest dużo ropopochodnych rzeczy i żeby to wszystko zbagatelizować. My wysłaliśmy sami próbki. Wyniki przyszły z Anglii, z Prudnika i jeszcze kilku miejsc, a oni dalej ich nie mają - mówi mieszkaniec gminy Chojnów.

Bronimy naszego środowiska, naszej małej ojczyzny. Walczymy z nielegalnym wywozem śmieci, odpadów przywożonych nie tylko z jakichś zakładów przemysłowych, ale także z Niemiec, które tam nie mogą być przechowywane, a mogą być przechowywane w Polsce. I są to odpady najgorszego sortu. I są wysypywane w naszej miejscowości 200 metrów od ujęcia wody, tak nie może być - podkreśla jedna z mieszkanek gminy.

WIOŚ ma wyniki

Ostateczne wyniki dostaliśmy w poniedziałek - tłumaczy Barbara Lewera, rzecznik prasowy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska we Wrocławiu. Wiemy, że na terenie żwirowni w Czernikowicach są składowane odpady komunalne, których nie powinno tam być. Obecnie nie ma jednak mowy o niebezpieczeństwie - dodaje.

Nie mają aktualnie bardzo negatywnego wpływu na środowisko, aczkolwiek nie wiemy, co może się wydarzyć w przyszłości. W związku z tym wystąpiliśmy do wójta gminy Chojnów o wydanie decyzji na usunięcie tych odpadów - mówi Lewera.

Marszałek województwa dolnośląskiego, który wydał decyzję zezwalającą na rekultywację, również został poinformowany i otrzymał wyniki. I teraz to leży po stronie marszałka. Może on wstrzymać tą decyzję - podkreśla rzecznik.

Były próby gleby z wykopów, gdzie ujawniono te odpady. Były również pobierane próby wody. Też nie wykazały niczego niepokojącego na chwilę obecną - dodaje.

Śledztwo dotyczące odpadów zwożonych do Czernikowic prowadzi prokuratura.