W Świątyni Opatrzności Bożej odbyło się ostatnie pożegnanie trzech prezydentów RP na uchodźstwie - Władysława Raczkiewicza, Augusta Zaleskiego i Stanisław Ostrowskiego, których szczątki powróciły do Polski. Ich prochy zostały złożone w Mauzoleum Prezydentów RP na Uchodźstwie w podziemiach kościoła.

Mszy pogrzebowej przewodniczył abp Stanisław Gądecki, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski. Homilię wygłosił metropolita warszawski, kard. Kazimierz Nycz. Zaznaczył w niej, że sobotnia uroczystość "kończy obchody stulecia Niepodległości i jest symbolem dla Polski, zatroskanej o wszystkich, którzy w tak istotny sposób przyczynili się do odzyskania niepodległości".

Dzisiejsza uroczystość przypomina walkę o konstytucyjną ciągłość władz Rzeczypospolitej, także w latach 1939-1990, której konkretnym wyrazem byli prezydenci RP na uchodźstwie, najpierw krótko w Paryżu, a potem w Londynie - powiedział hierarcha. Podziękował też rodzinie zmarłych prezydentów RP. Wasi wielcy krewni służyli dobru Polski, nieraz kosztem swoich rodzin - taka jest służba ludzi życia publicznego. Teraz zaś oddajecie ich do nowego miejsca pochówku tu - w Warszawie, by przy ważnych wydarzeniach państwowych i religijnych odwiedzać ich w Świątyni Opatrzności Bożej, modlić się za nich i dziękować za odzyskaną niepodległość - powiedział.

Cytując słowa Biblii, kard. Nycz podkreślił, że "nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie". “I w życiu i śmierci należymy do Pana". Któż bardziej nie realizuje tych słów, niż człowiek oddany dobru wspólnemu, żyjący w zgodzie z wezwaniem prawego sumienia, człowiek wysoko postawiony w życiu społecznym i politycznym: prezydent, urzędnik, pracownik, ale też matka i ojciec - powiedział hierarcha. Zwłaszcza dziś występuje paląca potrzeba, byśmy stawali się ludźmi dla absolutnie każdego człowieka i pomagali mu czynnie, jeśli pojawia się na naszej drodze - podkreślił kard. Nycz, wskazując na osoby starsze, pogardzanych robotników-cudzoziemców, wygnańców, dzieci cierpiące niesłusznie i wojennych uchodźców z Ukrainy. Ufamy, wierzymy i wiemy, że tą drogą szli trzej prezydenci na uchodźstwie - Władysław Raczkiewicz, August Zalewski, Stanisław Ostrowski - powiedział metropolita warszawski.

Duda: Jesteśmy na uroczystości radosnej

Polska jest jedna, jakże bardzo wymownie widać to dzisiaj, poprzez zejście się tutaj całego szeregu symboli w jeden, właśnie symbol Polski, jako takiej, jednej, całej, suwerennej i niepodległej - powiedział prezydent Andrzej Duda. W tej świątyni, będącej widomym symbolem suwerennej, wolnej, niepodległej Polski witamy, a zarazem odprowadzamy na miejsce wiecznego, symbolicznego spoczynku w Mauzoleum Narodowym RP tych prezydentów, którzy przenieśli ją przez dziesięciolecia bardzo trudnych lat - cały czas będąc uosobieniem wolnej, suwerennej, niepodległej Polski - podkreślił prezydent.

Duda mówił o bohaterstwie prezydentów. Nie myślę o bohaterstwie wojennym, myślę o tym bohaterstwie trudnym. Często mówiono - jakże smutnym. Bohaterstwie prezydentów, którym zabrano ojczyznę. Bohaterstwie prezydentów, którzy na ziemię ojczystą nie mogli wrócić, bo ta ziemia ojczysta nie była w pełni wolna, nie była w pełni suwerenna, nie była w pełni niepodległa, bo była w istocie pod, w jakimś sensie, zarządem obcych - mówił prezydent. Dziś są na swoim miejscu. Dziś wrócili do ojczyzny, z której musieli kiedyś przymusowo wyjechać. Tej ojczyzny, którą przenieśli w sobie, którą nieśli mimo szyderstw, mimo rechotu komunistów, którzy wyśmiewali się z nich. Podobnie, jak i wielu innych. Oni cały czas wierzyli, że oni niosą w sobie wolną, suwerenną, niepodległą Polskę i że ta Polska na tej ziemi jeszcze taka będzie. I się nie pomylili - zaznaczył.

Jesteśmy na uroczystości radosnej, choć jest to pogrzeb, ale to jest zarazem przez nas, dzisiejszych Polaków, radosne przyjęcie panów prezydentów na ich ziemi, w tym niezwykle symbolicznym miejscu. Niech żyje Polska - podsumował Duda.

"Państwo nie może pozostawiać swoich synów na obcych cmentarzach"

Spotykamy się tutaj, wieńcząc obchody najważniejszego wydarzenia w historii Polski ostatnich kilku wieków - powiedział w Świątyni Opatrzności Bożej premier Mateusz Morawiecki. Dodał, że jest to również część procesu odzyskiwania i odbudowywania pamięci historycznej po 1989 r.

Naród, który odbudowuje swoją pozycję, musi dbać o swoich wielkich poprzedników, o swoje dziedzictwo - mówił Morawiecki. Podkreślił, że w przypadku prezydentów RP na uchodźstwie jest to szczególnie istotne ze względu na dążenie władz komunistycznych do całkowitego wymazania tych postaci oraz zohydzenia tradycji polskiej niepodległości.


Premier przypomniał, że 5 lipca 1945 r. alianci Polski cofnęli swoje uznanie dla rządu RP, ale polskie władze rezydujące w Londynie pozostały depozytariuszem tradycji i insygniów niepodległej Polski i nadzieją na odzyskanie suwerenności. Państwo Polskie nie może pozostawiać swoich synów na obcych cmentarzach. Niech ta uroczystość będzie wezwaniem do wielkiej, rozproszonej polskiej diaspory: drodzy rodacy, gdziekolwiek rzucił was los, tutaj jest wasz dom, Polska jest waszym domem - apelował szef rządu.

Panowie prezydenci, to wielka radość, że jesteście dzisiaj z nami. Wasza droga, droga waszego życia miała jeden podstawowy cel: aby Polska była wielka, suwerenna i dostatnia. Pod waszym okiem będziemy trudzić się, aby nasza Rzeczpospolita właśnie taka była. Wasz duch będzie nasz prowadził ku takiej właśnie Polsce - stwierdził Morawiecki.

Po przemówieniach kondukt żałobny udał się do podziemi Świątyni Opatrzności Bożej, gdzie w Mauzoleum Prezydentów RP na Uchodźstwie złożono do sarkofagów szczątków prezydentów. Obok Władysława Raczkiewicza, Augusta Zaleskiego i Stanisława Ostrowskiego został również pochowany ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski wraz z małżonką - oboje do tej pory spoczywali w Panteonie Wielkich Polaków w Świątyni Opatrzności Bożej. Otwarto także Izbę Pamięci Prezydentów RP.