W Sądzie Okręgowym w Gdańsku odbyła się dziewiąta rozprawa w sprawie zabójstwa prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Oskarżony Stefan W. został doprowadzony z pobliskiego aresztu śledczego do największej sali sądu. W sądzie stawił się tylko jeden z czterech wezwanych świadków. Kolejna rozprawa odbędzie się 9 czerwca.

Świadek Jakub K., który zeznawał przed sądem, był ochroniarzem w trakcie finału WOŚP, podczas którego został zaatakowany prezydent Paweł Adamowicz. Stał przed sceną.

Mężczyzna tłumaczył, że niewiele pamięta z tamtego wieczoru. Wskazał, że widział, jak nóż, którym zaatakowano prezydenta, jest odrzucany przez ochroniarza, który obezwładnił sprawcę. Wykopnąłem nóż dalej, bo tam już wjeżdżała karetka - tłumaczył.

Jak relacjonował obecny na sali reporter RMF FM Kuba Kaługa, zeznania mężczyzny ze śledztwa, które zostały odczytane w sądzie, wskazują na prowizoryczną ochronę finału WOŚP. Pojawił się jednak nowy wątek - według świadka, w pewnym momencie ochroniarze dostali informacje, że mają być czujni, bo wkrótce na scenie pojawi się prezydent Gdańska Paweł Adamowicz.

Pozostali świadkowie nie stawili się w sądzie. Na jednego z nich sędzia nałożyła karę w wysokości 1 tys. złotych.

Jeden z wezwanych świadków - zdaniem prokuratury - ma na stałe przebywać w Wielkiej Brytanii. Prokurator Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Agnieszka Nickel-Rogowska złożyła wniosek o przesłuchanie go w formie wideokonferencji na jednej z następnych rozpraw.

Stefan W. jest oskarżony o dokonanie zabójstwa w zamiarze bezpośrednim w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie, a także o popełnienie przestępstwa zmuszania innej osoby do określonego zachowania. Obu przestępstw oskarżony miał dopuścić się w warunkach powrotu do przestępstwa. Stefanowi W. grozi od 12 lat do dożywotniej kary więzienia.

W opinii biegłych, gdy Stefan W. 13 stycznia 2019 r. wszedł na scenę WOŚP i zaatakował nożem Pawła Adamowicza, miał ograniczoną poczytalność. Może to wpłynąć na wysokość kary więzienia. Sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary.