Skandaliczne zachowanie księdza na cmentarzu podczas pogrzebu małego chłopczyka spod Lęborka (woj. pomorskie). Jak podaje "Fakt" duchowny, będąc pod wpływem alkoholu, odprawiał pogrzeb maluszka. Kapłan bełkotał i ledwo trzymał się na nogach.

Do skandalicznych scen doszło w poniedziałek na cmentarzu w Nowej Wsi Lęborskiej (woj. pomorskie). Odbywał się tam pogrzeb noworodka.

Uczestników ceremonii zaniepokoił fakt, że na miejscu nie pojawił się ksiądz. W końcu - po interwencji zakładu pogrzebowego - duchownego przywiozła parafianka. Wozi go, bo ksiądz stracił prawo jazdy za jazdę pod wpływem alkoholu - mówiła "Faktowi" ciocia zmarłego chłopca.

Jak się okazało, duchowny był pijany. Mylił słowa, bełkotał, mylił pieśni, kiedy zakończył ceremonię, to wezwaliśmy policję - powiedziała kobieta.

Na wejściu na cmentarz powiedział do nas: "Aniołek śpi, to ja też spałem...", wszyscy aż zaniemówili, nie wiem, brakuje nam słów, rodzice małego, nie są w stanie rozmawiać, to wywołało u nich jeszcze większy ból - podkreślała.

Jak się okazało, ksiądz miał ponad półtora promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Został ukarany mandatem w wysokości 500 zł. Ksiądz mandat przyjął - powiedziała "Faktowi" asp. Marta Szałkowska, rzeczniczka policji w Lęborku.

To nie jest pierwsza taka sytuacja z tym księdzem, pijany był na mszach, chrzcinach, sytuacja na pogrzebie przeszła jednak ludzkie pojęcie - przekazał "Faktowi" jedna z uczestniczek pogrzebu.

Opracowanie: