Prokuratura przed godziną 13 rozpoczęła przesłuchiwanie sprawcy wczorajszego poważnego wypadku na Placu Rodła w centrum Szczecina. 33-letni mężczyzna rozpędzonym autem wjechał w grupę pieszych. Potem uciekł, uszkadzając samochody osobowe. Liczba osób poszkodowanych w tragicznym zdarzeniu wzrosła do 20.

Sprawca wypadku dzisiaj może usłyszeć zarzuty. Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Szczecinie prok. Piotr Wieczorkiewicz poinformował w sobotę, że śledztwo zostało wszczęte w kierunku usiłowania zabójstwa wielu osób i sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym. Za to grozi do 10 lat więzienia. Śledczy czekają na wyniki badań toksykologicznych mężczyzny.

Policja przyznaje, że w tej sprawie jest na razie wiele niewiadomych. Jest bardzo dużo hipotez, bardzo dużo zeznań świadków - one wszystkie są analizowane - przyznał wczoraj zastępca komendanta wojewódzkiego policji w Szczecinie Marek Jasztal.

Funkcjonariusze podkreślają, że wczorajszy wypadek nie był zamachem terrorystycznym. Równolegle cały czas zbierają materiały z miejsca wypadku. Przesłuchiwani mają być też kolejni świadkowie, którzy wczoraj po południu byli w centrum Szczecina.

Kierowca się wystraszył?

Jak dowiedziała się nieoficjalnie reporterka RMF FM, 33-latek miał tłumaczyć policjantom, że wjechał autem na zatłoczony chodnik, bo czegoś się przestraszył i miał wrażenie, że ktoś go goni.

Jeden ze świadków wypadku powiedział z kolei reporterowi Polsat News, że na ulicach Szczecina mogło dojść do nielegalnego wyścigu.

Słyszałem od naocznych świadków, że ścigały się dwa auta, jedno zwolniło na placu, a drugie przejechało po chodniku, po prostu po pieszych, potem wróciło na drogę - mówił pan Przemysław.

Co wydarzyło się w centrum Szczecina?

Do zdarzenia doszło w piątek tuż po 15:00 na Placu Rodła - to jedno z największych i najbardziej zatłoczonych w godzinach popołudniowych skrzyżowań w Szczecinie. Kierowca rozpędzonego, bordowego samochodu Ford Focus jechał Aleją Wyzwolenia od strony Kaskady. Gdy dojechał do Placu Rodła - zamiast jechać prosto - odbił w prawo, wjechał na pasy, a następnie przejechał przez chodnik przylegający do przystanku autobusowego i po pasach wrócił na Aleję Wyzwolenia. Auto, według świadków, miało się poruszać z dużą prędkością. 

Po potrąceniu kilkunastu osób sprawca uciekł z miejsca wypadku - dojechał do ulicy Lubomirskiego. Tam kierowca zjechał na przeciwległy pas i czołowo zderzył się z jadącymi tam autami, doprowadzając do karambolu. Poszkodowane zostały kolejne cztery osoby. Nie odniosły poważnych obrażeń.

Jaki jest stan poszkodowanych?

Piątkowe informacje mówiły o 19 poszkodowanych, w tym sześciorgu dzieci. W nocy jednak do szpitala trafiła kolejna osoba.

Dwie osoby są w stanie ciężkim i stabilnym. Pozostali mają mniejsze obrażenia.

33-latek leczył się psychiatrycznie

Sprawca został zatrzymany przez świadków i przekazany policji.

Kierowcą jest 33-letni Polak. Mężczyzna trafił do policyjnej izby zatrzymań. Został przebadany na obecność alkoholu i narkotyków. Wstępne testy nie wykazały obecności substancji odurzających. Od kierowcy została pobrana krew do przeprowadzenia dokładniejszych badań.

33-latek nie był wcześniej notowany, miał prawo jazdy.

Potwierdziły się nieoficjalne ustalenia reporterki RMF FM: mężczyzna, który spowodował wypadek, leczy się psychiatrycznie.

Wstępne czynności procesowe pod nadzorem prokuratora wskazały, że jest to osoba, która od 4 lat leczy się psychiatrycznie. Te informacje są weryfikowane w placówkach służby zdrowia - mówi zastępca komendanta wojewódzkiego policji w Szczecinie Marek Jasztal.

Prokuratura Okręgowa w Szczecinie wszczęła śledztwo w sprawie spowodowania katastrofy w ruchu lądowym.