​Obywatel Francji chciał odebrać samochód, w którym kilka dni wcześniej nielegalnie przewieziono przez polską granicę imigrantów. Mężczyzna miał przy sobie dokumenty swojego brata, który wtedy kierował autem, a teraz jest w tymczasowym areszcie.

Obywatel Francji zgłosił się po samochód do placówki straży granicznej w Bielsku-Białej. Chciał on odebrać samochód, w którym kilka dni wcześniej do Polski przewieziono ośmiu nielegalnych imigrantów.

Mężczyzna miał ze sobą francuską kartę pobytu, której termin ważności już minął oraz francuskie prawo jazdy. Problem w tym, że osoba ze zdjęcia wyglądała inaczej niż mężczyzna, który pojawił się w Bielsku-Białej. Funkcjonariusze straży granicznej skontaktowali się z ambasadą Francji i wtedy okazało, że w siedzibie straży granicznej pojawił się brat kierowcy, który zajętym przez SG samochodem przemyccł wcześniej do Polski imigrantów. Cudzoziemiec usłyszał zarzut posługiwania się dokumentami innej osoby i został ukarany grzywną w wysokości 3 tysięcy złotych.

Samochodu nie mógł odzyskać, bo to jeden z dowodów w sprawie dotyczącej przemytu imigrantów. Ich zatrzymanie kilka dni wcześniej miało dramatyczny przebieg. Po wjechaniu na teren Polski w Zwardoniu kierowca auta nie zatrzymał się do kontroli prowadzonej przez straż graniczną. Zaczął się pościg, w czasie którego padły strzały ostrzegawcze. Ostatecznie kierowcę auta i ośmiu imigrantów zatrzymano, kiedy auto utknęło w błocie.

Kierowca samochodu został po tym pościgu tymczasowo aresztowany. Teraz jego brat, posługując się też jego dokumentami, próbował odzyskać przejęty wówczas przez straż graniczną samochód.

Opracowanie: