Zakończyło się śledztwo w sprawie dróżniczki spod Częstochowy, która nie zamknęła szlabanów, chociaż nadjeżdżał pociąg. Na szczęście na przejeździe kolejowym, gdzie pracowała kobieta nie doszło do wypadku. Teraz grozi jej do pięciu lat więzienia.

Podejrzanej zarzucono, że w czasie pracy była nietrzeźwa i nie zamknęła szlabanów na przejeździe kolejowym. Jej zachowanie spowodowało zagrożenie katastrofą w ruchu lądowym. Kobieta nie przyznała się do winy.

Do zdarzenia doszło w marcu tego roku. Maszynista pociągu zauważył, że na jednym z przejazdów szlabany nie są opuszczone, dlatego musiał rozpocząć hamowanie.

Policyjne badanie wykazało, że pracująca tam dróżniczka ma w organizmie ponad pół promila alkoholu. Kobieta twierdziła, że nie piła alkoholu, ale zażywała krople lecznicze. A szlabanów nie opuściła z powodu pomyłki.

Akt oskarżenia skierowała do Sądu Rejonowego w Lublińcu tamtejsza prokuratura rejonowa - podał rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie Tomasz Ozimek.

Przesłuchana w charakterze podejrzanego Maria I. nie przyznała się do zarzucanych jej przestępstw i wyjaśniła, że nie zamknięcie szlabanów było wynikiem pomyłki. Zaprzeczyła także, że spożywała alkohol, stwierdzając, iż po obiedzie zażyła krople lecznicze - poinformował prok. Ozimek.

Maria I. nie była w przeszłości karana. Obecnie nie jest już zatrudniona w PKP. Zarzucane jej przestępstwa są zagrożone karą pozbawienia wolności do 5 lat.