41-letnia turystka ze Śląska zniszczyła w Bieszczadach znak graniczny, wypisując na nim wulgarne hasło. Tłumaczyła, że chciała wyrazić emocje po rozstaniu z partnerem. Teraz za swoje zachowanie stanie przed sądem. Grozi jej do dwóch lat więzienia.

Jak poinformował we wtorek rzecznik Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej por. Piotr Zakielarz, do zdarzenia doszło w poniedziałek w Bieszczadach w miejscowości Tarnawa. 

Grupa turystów, która wcześniej zwiedzała pobliskie torfowisko, została zauważona w pobliżu granicy państwa.

"Jedna z turystek podchodząc do znaku granicznego dokonała jego dewastacji wykonując na nim kolorowy, wulgarny napis" – przekazał por. Zakielarz. Dodał, że kobieta tłumaczyła mundurowym, że nie wiedziała, iż niszczenie znaku granicznego to przestępstwo.

"Wyjaśniła, że dewastując znak, chciała wyrazić swoje emocje, bo właśnie rozstała się z partnerem" – powiedział rzecznik BiOSG.

Turystka przyznała się do popełnionego przestępstwa, a sprawa trafi teraz do sądu. Zgodnie z kodeksem karnym niszczenie znaków granicznych zagrożone jest karą grzywny, karą ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do dwóch lat.