"Do Domu Dziennikarza w Kazimierzu Dolnym przyjechało w piątek 60 dzieci z domu dziecka na Ukrainie. Wraz z nimi przyjechały również dwie opiekunki" - powiedział Dariusz Popławski, dyrektor Domu Dziennikarza w Kazimierzu Dolnym. Dzieci nie miały ze sobą dokumentów.

Dzieci w wieku od 7 do 18 lat dojechały do nas autokarami w piątek nad ranem prawdopodobnie z domu dziecka z Mariupola. Otrzymały jedzenie, spisaliśmy ich dane do kartotek. Dzieci były bardzo zmęczone, część spała już w autobusach. W podróży były ponad 16 godzin - przekazał Popławski.

Podkreślił, że dzieci trafiły do Kazimierza Dolnego bez dokumentów potwierdzających skąd przyjechały. Nie mamy informacji, jak długo u nas zostaną. Nie wiemy, czy dzieci pojadą dalej, czy wrócą do Ukrainy - zapowiedział dyrektor.

Dodał, że na ten moment dzieci mają wszystko zapewnione, została przygotowana bawialnia, sala kinowa i sala z grami, a chęć pomocy zgłosili wolontariusze. 

Zrobiliśmy, co mogliśmy. Dzieci są najedzone, mają łazienki w pokojach, bawią się, oglądają filmy. Wiele osób nam pomaga, aż sam byłem zaskoczony. Co chwilę coś ktoś dowozi, ludzie dzwonią sami z siebie. Ktoś chciał nawet przekazać pieniądze, ale absolutnie nie mogłem się na to zgodzić - przekazał.

W Domu Dziennikarza w Kazimierzu Dolnym przebywa obecnie ponad 100 osób. 

Bez przerwy są telefony, żeby przyjąć jeszcze jakąś matkę z dzieckiem. Serce boli, ale nie mamy więcej miejsca - wyjaśnił.

Minionej doby z Ukrainy do Polski przez przejścia w województwie lubelskim wjechało 45 526 osób. Na wszystkich przejściach w regionie odprawy odbywają się na bieżąco.