WWS Wrona bis i IS-B Komar 49 – dwa legendarne szybowce znów będzie można podziwiać w Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie. 23 marca maszyny powrócą po renowacji. Z tej okazji muzeum zorganizuje wyjątkowe wydarzenie pt. „Antoni Kocjan i jego konstrukcje”, upamiętniające dokonania tego wybitnego pilota, konstruktora, twórcę jednych z najbardziej znanych szybowców w latach 30’ XX wieku.

Szybowce autorstwa Antoniego Kocjana można będzie znów oglądać w krakowskim muzeum. Ich konstruktor to była postać niezwykła. Podobnie jak maszyny, które stworzył. Zapisał się jako wyśmienity projektant szybowców, ale był także współautorem pierwszego rekordu lotniczego Polski z 1929 roku. To jest rekord wysokości lotu, który ustanowił wspólnie z Franciszkiem Żwirką na samolocie RWD 2. Przeszedł też do historii Polski, jako działacz konspiracji. Zamordowany 13 sierpnia 1944 r. w grupie czterdziestu ostatnich więźniów Pawiaka.

Jak świetnym był konstruktorem niech świadczy fakt, że przed drugą wojną światową w Polsce było użytkowanych około 1400 szybowców. Połowa z tych szybowców to były jego konstrukcje. Wrona była świetnym samolotem treningowym, to na niej adepci niełatwej sztuki latania szybowcem się uczyli. A trzeba pamiętać, że były to czasy, gdy w powietrze wznosił się tylko szkolony pilot, bez wsparcia. Musiał zapamiętać i wykorzystać wskazówki, które przed lotem przekazał mu instruktor. W tej sytuacji maszyna musiała być odporna na wszelkie uszkodzenia i błędy pilota i właśnie taka była WWS Wrona bis.

Kolejny model IS-B Komar 49, to już samolot dla profesjonalistów. Miał jednak inne ciekawe właściwości. To był wyjątkowy szybowiec, który umożliwiał utrzymywanie się w powietrzu nawet przy takich najsłabszych prądach wstępujących. Żeby szybowiec latał - nie ma silnika, coś go w tym powietrzu musi utrzymywać - utrzymują go prądy wznoszące, czyli ciepłe powietrze, które się do góry wznosi, albo prądy dynamiczne. Komar był tak skonstruowany, że już przy najsłabszych tych prądach mógł się utrzymywać. Dzięki temu, że miał małą prędkość lotu - około 40 kilometrów na godzinę prędkość minimalna - i opadanie około 0,6 metra na sekundę. To już było bardzo niedużo i takie warunki nazywano "komarzymi" . Tylko "komary" mogły się utrzymać w powietrzu, inne szybowce w zasadzie nie miały możliwości - opowiada dyrektor muzeum Tomasz Kosecki.

Między innymi dzięki tym właściwościom na szybowcach bito rozmaite rekordy. w 1937 roku Wanda Modlibowska ustanowiła na Komarze światowy rekord długotrwałości lotu. Wyniósł on równo dobę i 14 minut.

Na Komarze, który został skonstruowany w 1933 roku, piloci z Estonii przelecieli do Finlandii, czyli z Tallinna do Helsinek. Ten szybowiec wyholowano na ponad 3000 metrów nad Tallinn. Po odczepieniu szybowiec przeleciał ponad 60 kilometrów nad morzem, nad zatoką. I stwierdzono podczas tego lotu, że są jednak też prądy wstępujące nad morzem, bo w trakcie lotu ten szybowiec jeszcze nieznacznie się wzniósł i jak doleciał na drugą stronę, to jeszcze miał ponad 2000 metrów wysokości - dodaje dyrektor Kosecki.

Szybowce, które są własnością muzeum, przeszły gruntowną renowację. Mają kilkadziesiąt lat, przetrwały wojnę, były wielokrotnie na przestrzeni tego czasu malowane. Konserwatorzy przywrócili im dawny blask, a zwiedzający będą mogli je podziwiać od 23 marca.

Ten rok jest wyjątkowy dla Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie. Placówka będzie bowiem obchodzić 60-lecie istnienia. W ciągu tego roku odbędzie się także wiele innych wydarzeń dot. najważniejszych rocznic w historii lotnictwa polskiego, a punktem kulminacyjnym będą urodziny muzeum w czerwcu.