W 4 amerykańskich stanach trwa walka z czasem i próba ratowania brzegu oraz siedlisk ptaków przed zanieczyszczeniem ropą naftową. Wojsko będzie spryskiwać powierzchnię Zatoki Meksykańskiej specjalnym środkiem, który ma częściowo zneutralizować plamę. Na wybrzeże ściągnięto tysiące żołnierzy - lotników i marynarzy, a także brygady chemiczne i inżynieryjne.

Stan wyjątkowy wprowadzono już w Luizjanie, Missisipi, Alabamie i Florydzie. Plama wciąż się powiększa. Jest szeroka na prawie 80 kilometrów i długa na ponad 200. Dlatego jeżeli dopłynie do brzegu, zniszczy plaże i siedliska ptaków. Do tej pory wszelkie próby zatrzymania przemieszczającej się plamy i jej zneutralizowania nie powiodły się. Dziś dwa samoloty z Pentagonu będą spryskiwać ją specjalnym środkiem. Może się jednak okazać, że jedyną szansą jest podpalenie ropy.

Przeprowadziliśmy kontrolowane podpalenie, które okazało się bardzo skuteczne, teraz czekamy na odpowiednią pogodę by móc bezpiecznie przeprowadzić kolejne kontrolowane podpalenie by usunąć część ropy i trzymać ją z dala od brzegu - mówi przedstawicielka straży ochrony wybrzeża.

Miejscowi rybacy są załamani. To jest katastrofa, zdecydowanie potrzebujemy pomocy. Chciałbym by właściciele platformy do nas przyjechali i po prostu porozmawiali z nami - mówi jeden z nich. Ci natomiast proszą, aby każdy kto ma pomysł, jak powstrzymać wyciek kontaktował się z nimi - bo najwyraźniej ich sposoby nie są w tym wypadku skuteczne.

Prognozy nie są najlepsze. Silny wiatr będzie w ciągu najbliższych godzin wpychał plamę ropy w głąb zatoki. Już pojawiają się pierwsze informacje, że niebezpieczna substancja pojawiła się na brzegu w Louisianie. To oznacza, że zanieczyszczeń nie powstrzymała specjalna zapora olejowa. Na brzegu widziano już także mewy z posklejanymi skrzydłami. Umazane czarną mazią ptaki nie mają szans na przeżycie.

Mamy w gotowości łodzie i potrzebne wyposażenie, kiedy plama dotrze do brzegu. Wielu wolontariuszy zostanie zatrudnionych do pracy na plaży. Współpracujemy z instytucjami federalnymi i obserwujemy też jak w jaki sposób odpowiedzialni za ten wyciek próbują walczyć z ropą - mówi przedstawicielka straży ochrony wybrzeża.

Akcja może kosztować nawet 3 mld dolarów.