Nie będzie śledztwa w sprawie bezpodstawnego wydania 70 milionów złotych na wybory prezydenckie, które się nie odbyły. Prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania w sprawie przekroczenia uprawnień przez premiera Mateusza Morawieckiego, a także ministra aktywów państwowych Jacka Sasina.

Zgodnie z konstytucyjnym terminem, wybory prezydenckie 2020 miały odbyć się 10 maja tego roku. Z powodu epidemii koronawirusa i wprowadzonych obostrzeń, głosowanie miało w całości przebiegać korespondencyjnie. 

Przeprowadzeniem wyborów miała zająć się nie Państwowa Komisja Wyborcza a Poczta Polska razem z nadzorującym ją ministerstwem aktywów państwowych Jackiem Sasinem. Polecenie przeprowadzenia wyborów wydał premier Mateusz Morawiecki.

Opozycja protestowała zarówno przeciwko terminowi wyborów, jak i formule ich przeprowadzenia. Senat wykorzystał maksymalny czas przysługujący mu na rozpatrzenie sejmowej ustawy. Chociaż do końca nie było wiadomo, czy wybory prezydenckie odbędą się w terminie, Poczta Polska przystąpiła do przygotowań - między innymi druku kart do głosowania korespondencyjnego.

Prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę dopiero 8 maja - na dwa dni przed planowanymi wyborami. Brak ustawy nie przeszkadzał jednak władzy w przygotowaniach - Jacek Sasin jeszcze w kwietniu zapewniał, że druk kart wyborczych trwa i wszystko będzie gotowe na 10 maja.

Rząd Mateusza Morawieckiego wydał 70 milionów złotych na przygotowanie wyborów kopertowych, wybory te się ostatecznie nie odbyły, a Polacy poszli do urn wyborczych 28 czerwca, natomiast II tura wyborów prezydenckich odbyła się 12 lipca.

Po wyborach-widmo do warszawskiej prokuratury okręgowej trafiło ponad 100 zawiadomień, w większości o możliwości popełnienia przestępstwa przez premiera Mateusza Morawieckiego lub wicepremiera Jacka Sasina. Teraz prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa w tej sprawie.

W decyzji o odmowie wszczęcia śledztwa, którą poseł PO Michał Jaros, jako jeden z zawiadamiających otrzymał od prokuratury napisano, że w żadnych działaniach premiera Morawickiego i ministra Sasina obejmujących przygotowanie wyborów nie stwierdzono znamion przestępstwa. Zawiadamiający twierdził, że premier polecając bez podstawy prawnej druk kart do głosowania, a Jacek Sasin nadzorując ten druk, działali na szkodę interesu publicznego.

Prokuratura nie udostępniła szerszego uzasadnienia.

Warto dodać, że pod decyzją podpisana jest prokurator Magdalena Kołodziej, która zasłynęła kuriozalnym uzasadnieniem umorzenia śledztwa w sprawie pobicia kobiet podczas marszu narodowców w Warszawie w 2017 roku. Argumentowała, że demonstranci nie bili kobiet, a jedynie wyrażali swe niezadowolenie.


Opracowanie: