Ponad 93 miliony Amerykanów zagłosowały już w ramach wczesnego głosowania. Szykuje się największa frekwencja od stu lat. Jest ogromna mobilizacja elektoratu po jednej i po drugiej stronie. Widać to po wpisach w internecie, ale też przed domami Amerykanów, gdzie często można spotkać tablice z poparciem dla nich. Oczywiście są miejsca, gdzie jest więcej tablic z nazwiskiem Donalda Trumpa i Mika Pence’a, ale także i rejony, gdzie więcej jest reklam wyborczych Bidena i Harris.

Były wiceprezydent USA jest liderem ogólnokrajowych sondaży. Sondaż dla Wall Street Journal daje mu 10 punktów procentowych przewagi nad prezydentem, który stara się uzyskać reelekcję. Ale w aż 12 bardzo ważnych z puntu wyborczego stanach różnica między rywalami jest mniejsza - 6 punktów procentowych.

Choć Biden jest liderem, to trzeba pamiętać, że 4 lata temu sondaże również nie dawały szans Donaldowi Trumpowi. Również nie był faworytem, a przecież to on został prezydentem. Raczej na pewno w nocy z wtorku na środę nie poznamy wyników głosowania. Liczenie głosów może potrwać nawet kilka dni.

Waszyngton przygotowuje się do wyborczej nocy, właściciele firm i instytucji obawiają się wybuchu zamieszek. Zabijają deskami witryny.  To może być naprawdę trudny tydzień w USA. Okna i wystawy zabezpieczane są także w Nowym Jorku na Manhattanie czy w Los Angeles.

Wybory w USA już jutro,  3 listopada.

   




 

Opracowanie: