Koalicja KO, Trzeciej Drogi i Lewicy stworzy rząd raczej później niż wcześniej. Zanim to nastąpi czeka nas dość długi okres rozważań i przymiarek do obsady najistotniejszych funkcji. Całkiem naturalnie biorący w nich udział politycy nie chcą publicznie mówić o szczegółach. Niektórych rozwiązań można się jednak domyślić, zwłaszcza że decyzje muszą zapadać w znanej kolejności.

Realizacja ustaleń zacznie się w połowie listopada od decyzji dotyczących Sejmu. Na jego pierwszym posiedzeniu wybrany zostanie marszałek i wicemarszałkowie. Arytmetyka wskazuje, że szanse wyboru na marszałka ma albo polityk KO, albo przedstawiciel Trzeciej Drogi.

Marszałek z KO lub 3D

Wybór np. przedstawiciela PSL pozwoliłby na godne nawiązanie do tradycji parlamentarnej, w której Sejmem kierowali ludowcy nawet nie zdobywając największej liczby głosów. Pozwoliłby też na zaspokojenie ambicji polityków PSL, co uprościłoby rozmowy o obsadzie innych funkcji, już nie tylko w Sejmie.

Alternatywną propozycją jest powierzenie funkcji marszałka posłowi KO, która stanowi niezaprzeczalnie trzon przyszłej koalicji rządzącej. To jednak, mimo że oczywiste, nie ułatwi zabiegania o inne funkcje.

Wicemarszałkowie - wszystkie większe kluby

Posłowie określą też liczbę członków Prezydium Sejmu. Najrozsądniejsze wydaje się powołanie na wicemarszałków przedstawicieli wszystkich większych klubów z uwzględnieniem koalicyjnej "trzonowości" KO, która miałaby dwa takie stanowiska. 26-osobowy klub Lewicy raczej by nie protestował, bo 26 to niewiele więcej niż 18 Konfederacji, a cenę marszałka poparłaby pewnie to rozwiązanie także Trzecia Droga.

Optymalny skład prezydium to 5-6 osób. Przyznanie funkcji wicemarszałka przedstawicielowi liczącej 18 posłów Konfederacji raczej nie wchodzi w grę. Nie tylko dlatego, że nie ma jej i obecnie, i nie tylko przez jej wyraźne wyobcowanie w parlamencie, ale też przez możliwe komplikacje. Gdyby np. Suwerenna Polska stworzyła własny klub sejmowy - także mając 18 posłów - miałaby prawo także oczekiwać stanowiska wicemarszałka. Spełnienie tego oczekiwania rozbudowywałoby prezydium zdecydowanie ponad potrzeby Sejmu.

Rozstrzygnięcia ws. organów Sejmu otworzą drogę do układania rządu.

Ile resortów i jakich

Pierwsze decyzje nowego premiera nie będą raczej dotyczyć personaliów, ale struktury rządu. Liczba resortów wynika z podziału ok. 30 tzw. działów administracji rządowej, grupowanych pod kierownictwem poszczególnych ministrów. Dziś resortów jest 16, gdyby jednak połączyć rozwój i technologię z cyfryzacją - mogłoby ich być mniej. A rozdzielenie Ministerstwa Edukacji i Nauki na osobne MEN i resort nauki dałoby odwrotny skutek.

Kto kim? Za wcześnie

Jak rząd będzie skonfigurowany nie sposób dziś przewidzieć. Prawdopodobnie nie wie tego jeszcze i Donald Tusk, bo ostateczny kształt będzie wynikał z ustaleń koalicyjnych. Możliwe jest powołanie z powrotem silnego Ministerstwa Gospodarki w miejsce kilku słabych resortów o egzotycznie sklejonych nazwach. Niewykluczone jest powołanie resortu budownictwa czy mieszkalnictwa, zapowiadane przez Lewicę.

Czy ministerstwo klimatu i środowiska stanie się dwoma resortami, zniknie resort funduszy i polityki regionalnej, a cyfryzacja zostanie połączona z rozwojem - oczywiście nie wiadomo. Samo istnienie resortów niepodzielnych, jak MSZ, MON czy resort zdrowia, a także osobnych, jak sport czy kultura, też nie upoważnia do domyślania się, kto je obejmie. To będzie po części wynikiem decyzji podejmowanych wcześniej, ws. organów Sejmu a potem struktury rządu. Jeśli ktoś mówi, że wie, jak będą obsadzone, to... mówi.

Opracowanie: