Borys Budka z Platformy Obywatelskiej nie jest zaskoczony składem nowego rządu PiS. Uważa, że ustalił go Jarosław Kaczyński, a w procesie jego tworzenia całkowicie pominięto prezydenta Andrzeja Dudę. "Cztery lata temu przynajmniej jeżdżono do prezydenta Andrzeja Dudy dyskutując o składzie rządu" - powiedział. Zarys nowego rządu oraz nazwiska przyszłych ministrów w piątek wieczorem przedstawił premier Mateusz Morawiecki.

Zmiany w rządzie Mateusza Morawieckiego [INFOGRAFIKA]

Rząd Mateusza Morawieckiego [LISTA]


Premier Mateusz Morawiecki przedstawił w piątek wieczorem skład swojego rządu. Większość dotychczasowych ministrów zostaje na dotychczasowych stanowiskach.

Borys Budka uważa, że zaskoczenia, jeśli chodzi o kształt i skład rządu, nie ma. Prezes Kaczyński ustalił skład rządu i wszyscy wiemy o tym doskonale - na prezentacji nie było nawet koalicjantów. Cztery lata temu przynajmniej jeżdżono do prezydenta Andrzeja Dudy dyskutując o składzie rządu. Teraz, jak widać, głowa państwa została całkowicie pominięta w tym procesie - zaznaczył wiceszef PO.


Zdaniem Budki, niektóre zaprezentowane decyzje Prawa i Sprawiedliwości będą szkodliwe dla funkcjonowania państwa. W tym kontekście wymienił nowy resort z Jackiem Sasinem na czele, który będzie miał nadzór nad spółkami skarbu państwa. To ministerstwo będzie pasem transmisyjnym kolejnych PiS-iewiczów do spółek skarbu państwa. Będzie to w rękach jednego zaufanego człowieka z Nowogrodzkiej - dodał Budka.

Za "kompromitującą" wiceszef Platformy uznał zapowiedź podzielenia obecnego Ministerstwa Środowiska na dwa resorty - środowiska (jego szefem ma zostać Michał Woś, dotychczasowy sekretarz stanu w KPRM odpowiedzialny za pomoc humanitarną) i resort odpowiedzialny m.in. za klimat (pokieruje nim dotychczasowy wiceminister środowiska Michał Kurtyka).

W ocenie Budki, decyzję o podziale resortu podjęto tylko po to, żeby zrealizować uzgodnienia koalicyjne między PiS-em i Sprawiedliwą Polską Zbigniewa Ziobry.

Budka zwrócił jednocześnie uwagę na zapowiedź rozwiązania Ministerstwa Energii, które - według niego - stanowi jedną z porażek premiera Morawieckiego. Tworząc Ministerstwo Energii zapewniano nas, że to będzie bardzo ważne ministerstwo z punktu widzenia interesów Polaków. To okazało się absolutną klęską premiera Morawieckiego. Grożą nam olbrzymie, kilkudziesięcioprocentowe wzrosty cen energii i nagle okazuje się, że z rządu znika osoba odpowiedzialna za to. To jest szczyt hipokryzji - zaznaczył polityk.