Blisko 140 tysięcy osób zadbało o to, aby móc zagłosować w niedzielę poza miejscem stałego zameldowania. Tak wynika z danych Państwowej Komisji Wyborczej. To już ponad dwa razy więcej niż w poprzednich wyborach. A na pobranie zaświadczenia z urzędu gminy w miejscu zamieszkania pozostały cztery dni.

W poprzednich wyborach prezydenckich w 2005 roku o głosowaniu poza domem pomyślało 61 tysięcy osób, a w wyborach parlamentarnych w 2007 r. - 60 tysięcy. To pokazuje, że wyborcy mają świadomość, że te wybory odbywają się w nadzwyczajnych warunkach i - przede wszystkim - w niestandardowym terminie: tuż przed końcem roku szkolnego, na skraju wakacji, a druga tura - jeśli do niej dojdzie - właściwie w sezonie urlopowym. Dlatego to wyzwanie dla Państwowej Komisji Wyborczej, bo wyborca z zaświadczeniem może pojawić się w każdej lokalu wyborczym w kraju.

Dyrektor zespołu organizacji wyborów w PKW Beata Tokaj zapewnia, że w każdym urzędzie gminy jest rezerwa kart do głosowania. Tam, gdzie będzie brakowało kart do głosowania zostaną dostarczone z innych obwodów. Zarówno nad morzem, w górach i tam, gdzie będą organizowane imprezy masowe. Tokaj dodaje, że PKW monitoruje też letni grafik dużych imprez plenerowych, np. letnich festiwali muzycznych, by przewidzieć, gdzie może się pojawić dużo osób z zaświadczeniami o prawie do głosowania. W każdym urzędzie gminy jest rezerwa kart do głosowania. Każdy będzie mógł zagłosować "poza domem".

W tych wyborach prezydenckich pierwszy raz osoby niepełnosprawne i te, które ukończyły 75 lat mogą oddać głos przez osobę zaufaną. Pełnomocnika ustanowiło 3,5 tysiąca osób. Tylu niepełnosprawnych zdecydowało się skorzystać z nowej instytucji wyborczej i powierzyć swój głos osobie zaufanej. 3,5 tysiąca osób odda więc w tych wyborach głos za kogoś - legalnie.