Ukraińcy w sobotę wycofali się z Awdijiwki w obwodzie donieckim, jednak operacja nie przebiegła po ich myśli - pisze "The New York Times", powołując się na szacunki samych wojskowych i zachodnich urzędników. Gazeta przekazała, że Rosjanie mogli wziąć do niewoli nawet tysiąc ukraińskich żołnierzy.

Wycofanie wojsk ukraińskich było źle zaplanowane

Szacunki dotyczące liczby pojmanych i zaginionych ukraińskich żołnierzy są różne. Dwóch wojskowych, z którymi rozmawiali dziennikarze "The New York Times", podało liczby od 850 do 1000. Wyżsi rangą zachodni urzędnicy uważają tę ocenę za trafną.

Rozmówcy gazety przekonują, że o ile sama utrata Awdijiwki nie jest poważną porażką strategiczną, to pojmanie przez Rosjan dużej liczby jeńców "może to zmienić", gdyż morale wśród żołnierzy po nieudanej kontrofensywie latem 2023 roku spadło, a przez to trudniej ukraińskiej armii o rekrutację nowych wojskowych.

Zachodni urzędnicy uważają, że wycofanie wojsk ukraińskich było źle zaplanowane i rozpoczęło się zbyt późno, a jako przyczynę wzięcia do niewoli tak dużej liczby żołnierzy podają chaos, który wkradł się w ich szeregi.

"NYT" pisze, że sytuację pogorszył fakt, iż wojska rosyjskie otoczyły miasto z niemal trzech stron. Ponadto - jak przekazali gazecie ukraińscy wojskowi - podczas wycofywania się z miasta wystąpiły problemy z komunikacją, dlatego żołnierze zostali wzięci do niewoli lub pozostawieni ranni lub zabici na polu bitwy.

Rzecznik Sił Obronnych "Tawria" Dmitrij Lichowoj zaprzeczył wzięciu do niewoli setek ukraińskich żołnierzy. Doniesienia nazwał "dezinformacją", ale przyznał, że zaginęła "pewna liczba" żołnierzy.

Liczby ukraińskich żołnierzy wziętych do niewoli nie podał ani rosyjski, ani ukraiński resort obrony.

Ukraińcy wycofali się z Awdijiwki

Awdijiwka to niewielkie miasto w obwodzie donieckim, położone na północny zachód od okupowanego przez Rosjan Doniecka - siedziby samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej.

Rosjanie próbowali zająć je od dawna. W 2022 roku przez wiele miesięcy starali się wypchnąć Ukraińców broniących miasto, ale bezskutecznie. Po ubiegłorocznej, trwającej cztery miesiące kontrofensywie sił ukraińskich, spróbowali ponownie - od 10 października ub.r. prowadzili zakrojoną na szeroką skalę ofensywę, jednak dopiero w ostatnich tygodniach zaczęli odnosić sukcesy taktyczne na tym obszarze.

Dopięli swego w sobotę. Naczelny dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy gen. Ołeksandr Syrski poinformował wówczas na Facebooku, że ukraińscy wojskowi wycofali się z miasta.

"W związku z sytuacją operacyjną, jaka rozwinęła się wokół Awdijiwki, aby uniknąć okrążenia oraz chronić życie i zdrowie żołnierzy, podjąłem decyzję o wycofaniu naszych jednostek z miasta i przejściu do obrony na korzystniejszych pozycjach" - napisał.

Do sprawy odniósł się dowódca zgrupowania Tauryda gen. Ołeksandr Tarnawski, który poinformował, że ukraińscy wojskowi wyszli z Awdijiwki. "Zgodnie z rozkazem, wyszliśmy z Awdijiwki na wcześniej przygotowane pozycje" - oświadczył na Telegramie.

"W sytuacji, gdy wróg idzie po trupach swoich żołnierzy i ma przewagę w liczbie pocisków dziesięć do jednego, pod ciągłym bombardowaniem, była to jedyna słuszna decyzja" - napisał. Zastrzegł jednak, że nie dopuszczono do otoczenia Awdijiwki przez oddziały rosyjskie.

Wojskowy przyznał, że w końcowej fazie operacji - "pod naciskiem przeważających sił wroga" - do niewoli trafiło kilku ukraińskich żołnierzy, jednak nie podał ich dokładnej liczby. Obiecał za to, że Ukraina "będzie walczyć o ich uwolnienie". Dmitrij Lichowoj argumentował z kolei, że liczba jeńców "nie jest wystarczająca, aby mówić o dużej skali tego zjawiska".