Ukraińskie siły prowadzą "poszerzone" działania operacyjne na wschodnim brzegu Dniepru w obwodzie chersońskim - donosi Instytut Studiów nad Wojną. To oznacza, że wojska Kijowa sforsowały rzekę, która stanowiła naturalną przeszkodę strzeżoną przez silnie ufortyfikowane formacje Rosjan. Ukraińcy chcą w ten sposób przeciąć rosyjskie linie, komplikując logistykę zaopatrzenia armii okupanta. O przełomie trudno jeszcze mówić, ale przekroczenie Dniepru i ewentualne umocnienie się tam, powinno być rozpatrywane w kategoriach sporego sukcesu ukraińskiej armii.

Już wczoraj pojawiły się pierwsze doniesienia o sforsowaniu Dniepru. Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy poinformował o rosyjskim ostrzale wsi Piszczaniwka w południowej części obwodu chersońskiego, 3 kilometry na wschód od rzeki. ISW podawało z kolei, że ukraińskie wojsko działa w odległości około 4 kilometrów na wschód od koryta Dniepru.

Od kilku tygodni w doniesieniach blogerów militarnych i analityków wojennych pojawiały się informacje o tworzeniu się znaczącego zgrupowania ukraińskich wojsk w obwodzie chersońskim. Zaobserwowano tam przynajmniej 10 brygad, w tym oddziały piechoty morskiej i dużą ilość ciężkiego sprzętu. Te wiadomości zaskoczyły obserwatorów konfliktu, bowiem wydawało się, że Kijów w pełni skoncentruje swoje wysiłki na walkach na kierunku donieckim (Bachmut, Awdijiwka) i zaporoskim, gdzie głównym celem Ukraińców ma być osiągnięcie Tokmaku przez, który przebiega jedna z najważniejszych linii zaopatrzenia rosyjskich wojsk.

Dziś prawdopodobnie obserwujemy pierwsze efekty wzmocnienia ukraińskiego uderzenia w kierunku Dniepru. Ukraińcy twierdzą, że nie tylko wkroczyli na okupowane przez Rosję terytorium na wschód od rzeki, ale zdołali już rozlokować wojska na lewym brzegu. 

To informacje o dużym znaczeniu. Celem kontrofensywy jest przecięcie okupowanego przez Rosję terytorium i uzyskanie kontroli nad korytarzem lądowym prowadzącym na Półwysep Krymski - zaanektowany przez Moskwę w 2014 roku.

BBC donosi, że skontaktowano się z żołnierzami ukraińskiej 46. brygady wojsk desantowo-szturmowych, którzy potwierdzili działania na wschodnim brzegu. Mieli stoczyć ciężkie walki o wieś Krynki. Pierwsze uderzenie zostało najprawdopodobniej odparte przez Rosjan. Jeżeli jednak Ukraińcom uda się odnieść tam sukces, przejmą kontrolę nad niezwykle ważną osadą zapewniającą bazę dla bardziej zaawansowanych jednostek. To zaś umożliwi prowadzenie ofensywy na znacznie większą skalę.

ISW również potwierdza doniesienia o znacznie większej aktywności ukraińskich wojsk w tym rejonie. Co więcej, informacje o walkach w pobliżu Krynek przekazują także rosyjscy blogerzy militarni.

Instytut Studiów nad Wojną cytuje rosyjskie źródła, które donoszą o "elementach dwóch brygad ukraińskiej piechoty morskiej, które przeprowadziły szturm przez Dniepr na wschodni brzeg".

Rosyjski bloger WarGonzo napisał w czwartek, że ukraińskie jednostki walczące na lewym brzegu były szkolone wcześniej w Wielkiej Brytanii, o czym informowaliśmy już w sierpniu.

Kolejne informacje spływają już bezpośrednio z rosyjskiego Ministerstwa Obrony Narodowej, które w lakonicznym komunikacie opisały "stłumienie aktywności" czterech ukraińskich grup dywersyjno-rozpoznawczych w pobliżu wsi Poima.

Moskwa twierdzi - oczywiście - że kontrofensywa Ukrainy w obwodzie chersońskim nieuchronnie zmierza ku końcowi. Mówił o tym w tygodniu sam Władimir Putin, który w chińskich mediach informował o "braku rezultatów i stratach" po stronie Kijowa.

Walki mają być kontynuowane za wszelką cenę i zima nie będzie stanowiła okresu wyczekiwania - deklarują cytowani przez BBC żołnierze z 46. brygady. Na razie deszczowa pogoda utrudnia jednak prowadzenia działań. Aura wpływa na pracę elektroniki, w tym dronów, sprzętu do rozpoznania i lotnictwa.

Nie ma mowy o negocjacjach

Na konferencji prasowej po wizycie w Chinach, Władimir Putin przekazał, że strona ukraińska "ma być gotowa do negocjacji".

Nawet odpowiedzialne osoby, które nadzorują kwestie polityki zagranicznej, a które jeszcze niedawno mówiły, że konieczne jest zadanie Rosji strategicznej porażki na polu bitwy, teraz przemówili już innym głosem i już mówią, że problemy te należy rozwiązać w drodze pokojowych negocjacji. To transformacja we właściwym kierunku, pochwalam ją, ale to nie wystarczy - stwierdził rosyjski przywódca, który zaznaczył jednak, że oczekuje teraz "konkretnych kroków", w tym unieważnienia ukraińskiej uchwały o zakazie negocjacji z samym Putinem.

Zupełnie inny pogląd na sytuację mają jednak przedstawiciele Kijowa. Wołodymyr Zełenski przyznał, że to najgorszy moment na podjęcie negocjacji, ponieważ kontrofensywa wciąż trwa, a Rosja ma ewidentne problemy na froncie. 

Taki sam komunikat przekazał sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego Ukrainy Oleksij Daniłow w wywiadzie dla japońskiej agencji Kyodo News. "Nie powinno być żadnych negocjacji, dopóki Rosja w dalszym ciągu okupuje terytorium (ukraińskie), łącznie z Krymem" - powiedział, wyrażając również przekonanie, że sytuacja na froncie zmieni się diametralnie po przybyciu na Ukrainę oczekiwanych myśliwców F-16.