​Mieszkańcy Ukrainy powinni pomyśleć o tymczasowym wyjeździe za granicę, aby odciążyć system energetyczny kraju, który ucierpiał w wyniku ataków rakietowych - powiedział w rozmowie z BBC Maksym Tymczenko, szef największego prywatnego koncernu energetycznego w Ukrainie DTEK.

Według BBC DTEK odpowiada za ponad jedną czwartą całkowitego wolumenu dostaw energii elektrycznej na Ukrainę. Tymczenko stwierdził, że z każdym atakiem rakietowym system staje się bardziej zawodny i zmniejszenie zużycia jest kluczowym czynnikiem dla jego stabilności.

To nie jest sytuacja awaryjna, w której należy natychmiast się ewakuować, ale musimy zorganizować wszystko tak, aby konsumpcja była jak najbardziej efektywna. Jeśli zużyjecie mniej, to szpitale z rannymi żołnierzami będą miały zagwarantowany dostęp do prądu - powiedział Tymczenko.

Jeśli uda im (Ukraińcom - red.) się znaleźć inne miejsce zamieszkania na kolejny 3-4 miesiące, to będzie to bardzo korzystne dla systemu - podkreślił.

Tymczenko dodał, że ukraińskiej energetyce brakuje sprzętu i części zamiennych. Dlatego zwracamy się do naszych partnerów, przedstawicieli rządu, firm i producentów sprzętu z prośbą o pomoc w pilnej dostawie sprzętu - powiedział.

Biznesmen wskazuje także, że Rosja brała udział w tworzeniu ukraińskiego systemu, stąd ich ataki są bardzo precyzyjne. Oni (dawni współpracownicy - red.) przekazują swoją wiedzę rosyjskim siłom zbrojnym, edukują ich, wskazują konkretne cele, mają dobrą znajomość naszej sieci przesyłowej lub elektrowni - mówił.

Rosja w ostatnim czasie zmieniła taktykę i prowadzi masowe ostrzały infrastruktury krytycznej w Ukrainie. Największy atak miał miejsce 15 listopada. W ostatnich dniach miliony Ukraińców było bez prądu. Wczoraj premier Denys Szmyhal mówił, że w wyniku ostrzałów wyłączona została prawie połowa systemu.

Wcześniej wicepremier Iryna Wereszczuk zasugerowała, by Ukraińcy, którzy opuścili kraj z powodu wojny, nie wracali na zimę do ojczyzny z powodu problemów z energetyką.