Jest porozumienie ambasadorów Unii Europejskiej w sprawie szczegółów przekazania Ukrainie za 1 mld euro amunicji z własnych, krajowych magazynów. Jak donosi dziennikarka RMF FM w Brukseli, mimo wcześniejszego politycznego porozumienia, w ostatniej chwili pojawiły się problemy z jego akceptacją na poziomie technicznym.

Polsce zależało, by dostarczanie amunicji rozpoczęło się tak szybko, jak tylko to możliwe. To z tego powodu strona polska zgodziła się dziś na wykreślenie sformułowania, że przekazywanie amunicji ma się odbywać "zgodnie z zapotrzebowaniem Ukrainy", przy czym upierała się Francja.

Polska złożyła więc odrębną deklarację, zastrzegając sobie prawo do odmowy refundacji z budżetu Funduszu Pokojowego, gdyby okazało się, że dany sprzęt nie był zamawiany przez Kijów. Chodzi o obawy, że Francja chce wymuszać na Ukrainie, by w swoim zapotrzebowaniu uwzględniała francuski sprzęt.

Jak ujawnił rozmówca RMF FM, dyskusja wokół wspólnych zakupów jest "coraz bardziej agresywna, a niekiedy nawet brudna, bo wyraźne są wpływy lobbystów".

Ofiarą takiej czarnej kampanii padła niedawno Estonia, inicjatorka wspólnych zakupów amunicji dla Ukrainy. Niektóre media zarzuciły Tallinowi, że przekazuje Ukrainie stary, zepsuty, sowiecki sprzęt i domaga się od Unii Europejskiej refundacji. Okazało się to nieprawdą.

Ta dyskusja może się jeszcze bardziej brutalizować - ostrzega rozmówca RMF FM. Chodzi bowiem o ogromne interesy.

Trwają natomiast dyskusje na temat wspólnych zakupów amunicji za kolejny 1 mld euro. Francja chce, by wspólne zamówienia na amunicję były składane tylko w firmach zarejestrowanych w Unii Europejskiej. Paryż dodatkowo postuluje, by sprawdzać, kto jest udziałowcem, czy są to podmioty z Unii Europejskiej. A to może bardzo skomplikować dalsze rozmowy.

Opracowanie: