Czy deportowane z Ukrainy dzieci powrócą w rodzinne strony? O tajnych negocjacjach w tej sprawie, prowadzonych przez Arabię Saudyjską i Turcję z Rosją i Ukrainą, informuje "Financial Times". Rozmowy mają trwać już od kilku miesięcy, a jedną z pośredniczących osób jest oligarcha Roman Abramowicz.

Bezprawne deportacje dzieci z zajętych przez Rosję terenów Ukrainy skłoniły Międzynarodowy Trybunał Karny do wydania nakazu aresztowania Władimira Putina i rosyjskiej rzeczniczki praw dziecka Marii Lwowej-Biełowej.

Rozmowy prowadzą pośrednicy

"FT" twierdzi, że rozmowy prowadzone są wyłącznie przez pośredników. Nie ma komunikacji ze stroną rosyjską - powiedziała ukraińska rzeczniczka praw dziecka, Daria Herasymczuk. Co więcej, jesteśmy przekonani, że nie może być żadnych rozmów w tej sprawie. To nie jest kwestia wymiany jeńców wojennych, to są cywile, to są dzieci.

Zdaniem Ukrainy Rosja uprowadziła 20 tys. dzieci z jednoznacznym zamiarem wymazania ich ukraińskiej tożsamości. Laboratorium Humanitarne Yale twierdzi, że do Rosji wywieziono co najmniej 6 tys. dzieci, a oficjalne dane rosyjskie mówią o jeszcze mniejszej liczbie.

Rosja - zauważa dziennik - wykorzystywała dzieci na rosyjskojęzycznych obszarach wschodniej Ukrainy jako narzędzia propagandowe uzasadniające jej inwazję. Niektóre dzieci przywiezione do Rosji zostały zapisane do klas "patriotycznych", w których śpiewają rosyjski hymn narodowy, są uczone, że naród ukraiński nigdy nie istniał i powiedziano im, że Moskwa toczy wojnę z "nazizmem".

Rosja pozwoli dzieciom na powrót?

Rosja oświadczyła, że pozwoli każdemu dziecku wrócić na Ukrainę, jeśli opiekun prawny może je fizycznie odebrać. Jednak rodzice muszą to zrobić na własną rękę, ponieważ Kijów i Moskwa odmawiają bezpośredniego zaangażowania. Wielu ukraińskim rodzicom brakowało paszportów lub pieniędzy na podróż. Tylko około 370 deportowanych dzieci powróciło na Ukrainę.

Mediatorzy mają nadzieję, że Ukraina i Rosja będą w stanie uzgodnić liczbę dzieci, aby ich rodziny mogły je odzyskać.

"To zbyt delikatna sprawa, nikt nikomu nie ufa. Potrzebny jest niezależny organ, który będzie posiadał dane wszystkich dzieci i zostanie zaakceptowany przez oba kraje" - powiedziała "FT" osoba zaangażowana w rozmowy. W czerwcu podczas spotkania przedstawicieli krajów G20 Arabia Saudyjska miała poruszyć kwestię powrotu dzieci i uzyskać zgodę na pełnienie roli pośredniczącej.

Roman Abramowicz który rzekomo uczestniczy w mediacjach, brał udział w negocjacjach między Rosją a Ukrainą na początku wojny. Miał też pełnić rolę w rozmowach o wymianie jeńców, po których Rosja uwolniła obrońców Azowstalu.

Wybierają zdrowe dzieci. Wywożą je do Rosji

Rosyjscy okupanci, którzy nielegalnie deportują z Ukrainy osoby niepełnoletnie, zachowują się niczym faszyści; najeźdźcy przeprowadzają segregację dzieci ze względu na stan zdrowia, a następnie wywożą te zdrowie i wyróżniające się w nauce - alarmowała w maju Wera Jastrebowa, szefowa ukraińskiej organizacji pozarządowej Wschodnia Grupa Obrońców Praw Człowieka.

W ciągu ostatnich dwóch tygodni na terenach Ukrainy okupowanych przez Rosję najeźdźcy zintensyfikowali "filtrację" dzieci w szkołach i przedszkolach. Pierwszym etapem segregacji są obowiązkowe badania lekarskie osób niepełnoletnich. Następnie dane na temat stanu zdrowia dzieci są wykorzystywane w celu deportacji młodych Ukraińców. Najeźdźcy celowo wybierają osoby, które uważają za szczególnie przydatne w kontekście przyszłej rusyfikacji - poinformowała Jastrebowa, cytowana przez agencję UNIAN.

Obrończyni praw człowieka przekazała, że dzieci cierpiące na różne schorzenia są pozostawiane na Ukrainie, natomiast te zdrowe trafiają do Rosji. Jeśli osoba przeznaczona do deportacji ukończyła 14 lat, otrzymuje rosyjski paszport.

W ten sposób Rosja próbuje pozbawić Ukrainę Ukraińców, zmuszając ich do przyjmowania rosyjskiego obywatelstwa. Odnotowuje się przypadki, gdy rodzice odmawiają zmiany dokumentów swoich dzieci, ale potem (takie osoby) są wzywane na przesłuchania. Np. mieszkanka Sołedaru (w Donbasie) omal nie została zamęczona ciągłymi przesłuchaniami. Grożono jej też odebraniem dziecka - relacjonowała Jastrebowa.