"Przesmyk suwalski jest europejską piętą Achillesa" - pisały media po ostatnim szczycie NATO. Czy Polska może czuć się zagrożona ze Wschodu? "Jesteśmy po to, by chronić wszystkich sojuszników w NATO. A to oczywiście obejmuje również przesmyk suwalski oraz terytorium zarówno Polski, jak i Litwy" - podkreślił szef NATO Jen Stoltenberg.

Na konferencji prasowej w Brukseli sekretarz generalny Sojuszu Północnoatlantyckiego był pytany o informacje pojawiające się w rosyjskich mediach, że Rosja rozważa plany "eksploracji" korytarza do Kaliningradu i czy jest to realne zagrożenie dla Polski.

Jeśli chodzi o Kaliningrad i każdy korytarz lądowy jesteśmy po to, by chronić wszystkich sojuszników w NATO. A to oczywiście obejmuje również przesmyk suwalski oraz terytorium zarówno Polski, jak i Litwy. Aby więc upewnić się, że nie ma miejsca na nieporozumienia i błędne kalkulacje z Moskwą w tej sprawie, znacząco zwiększyliśmy naszą obecność we wschodniej części Sojuszu. Także przywódcy NATO, kiedy spotkali się w zeszłym tygodniu, również pytali naszych dowódców wojskowych o opcje dalszego wzmocnienia naszej obecności we wschodniej części Sojuszu - odpowiedział szef NATO.

Jesteśmy więc po to, aby zapewnić, że Rosja nie wykorzysta Kaliningradu ani żadnego innego pretekstu do podjęcia jakichkolwiek agresywnych działań przeciwko jakiemukolwiek sojusznikowi w NATO - dodał Stoltenberg.

Przesmyk suwalski - skąd obawy?

NATO nie od dziś martwi się o położony między Polską a Litwą przesmyk suwalski. Sojusz Północnoatlantycki już od dawna wskazuje to miejsce jako możliwy punkt zapalny w Europie. W związku z inwazją Rosji na Ukrainę tę obawy wzrosły.

Hiszpański dziennik "El Pais" pisał w ostatnich dniach, że rejon ten przyprawia dziś o ból głowy zarówno władze państw NATO, szczególnie Polskę i republiki bałtyckie, a także ich mieszkańców.

"Sam prezydent Litwy Gitanas Nauseda wspomniał o tych niepokojach mediom podczas ostatniego szczytu w Brukseli" - napisał "El Pais", określając przesmyk suwalski mianem "europejskiej pięty Achillesa". 

Korytarz ten jest jedynym połączeniem lądowym państw bałtyckich z pozostałymi krajami NATO i UE. Mógłby więc zostać zaatakowany w okresie rosnącego napięcia między Rosją a Sojuszem Północnoatlantyckim.