Pogłoski o śmierci rosyjskiej gospodarki okazały się przesadzone. Moskwa radzi sobie z sankcjami, izolacją biznesową i ograniczeniami w transferze technologii do kraju. Szef wywiadu wojskowego Ukrainy Kyryło Budanow przyznaje, że dziś nie jest w stanie dostarczyć prognoz dotyczących załamania gospodarki Federacji Rosyjskiej w najbliższym czasie. Pozostają mu jednak oczekiwania. Kilka faktów wskazuje jednak na to, że Rosję może czekać bardzo poważny kryzys - związany przede wszystkim z brakiem ludzi. To jednak prawdopodobnie za mało, by myśleć o ekonomicznym zmuszeniu Rosji do ustępstw.

Rosja przygotowuje się na długą i wyczerpującą wojnę. Niektóre z tamtejszych zakładów ponad dziesięciokrotnie zwiększyły produkcję niektórych rodzajów sprzętu wojskowego - w tym rakiet, dronów, wozów bojowych i artylerii. 

W przyszłym roku Moskwa zamierza przeznaczyć na obronę 6 proc. PKB, czyli około 118 mld dolarów. To trzykrotność tego, co Rosjanie wydali na zbrojenia w roku 2021. Niektórzy analitycy uważają, że te wydatki będą jednak realnie znacznie wyższe, bo oficjalne dane nie uwzględniają finansowania tajnych projektów. 

Przedstawiciele rosyjskiego przemysłu buńczucznie deklarują, że wypełniają z nawiązką dyrektywy Władimira Putina. "Jedziemy naprzód z dużą prędkością, ze wszystkich rur dymi" - twierdzi cytowany przez Reutersa Bekhan Ozdojew, dyrektor przemysłowy kompleksu zbrojeniowego Rostec, kontrolującej większą część rosyjskiej zbrojeniówki.

Ten "dym z rur" na pewno zwiastuje bardzo trudny 2024 rok dla ukraińskich wojsk, które swoje zasoby sprzętowe opierają na tym, co europejskie kraje i USA znajdą we własnych magazynach. Dym może jednak być znakiem znacznie mniej obiecującym dla Władimira Putina. Przemysł militarny wysysa bowiem główną siłę roboczą Rosji.

Szefowa Banku Centralnego: Mamy 3 lata. Potem koniec

W ubiegłym tygodniu przed Dumą Państwową przemawiała Elwira Nabiullina - szefowa Banku Centralnego Rosji. I nie miała dobrych wieści. Nabiullina odpowiadając na pytanie dotyczące prognoz gospodarczych, stwierdziła - mówiąc o mocach produkcyjnych i sile roboczej - że Rosja "prawie całkowicie wykorzystała dostępne zasoby". Co ciekawe, szefowa Banku Centralnego rozpoczęła swoje wystąpienie od słów: "Mam wrażenie, że nasza gospodarka upadnie w ciągu trzech kolejnych lat, bo funkcjonuje w warunkach, w których przetrwanie jest niemożliwe".

Te problemy związane są z brakiem możliwości zaciągania kredytów zagranicznych, ale przede wszystkim właśnie z drenażem pracowników. Duża część z nich jest wcielona do wojska, specjaliści w znacznej mierze wyemigrowali za granicę a pozostali zostali zatrudnieni przy konstrukcji broni.

"Financial Times" powołując się na szefa jednej z dużych rosyjskich firm wydobywczych, podaje, że rynek pracy skurczył się i to znacznie. Potwierdzają to również liczby. Stopa bezrobocia wynosi w Rosji zaledwie 3 proc. To oznacza, że rąk do pracy praktycznie nie ma, a jak twierdzi Elwira Nabiullina kryzys kadrowy dotyka przede wszystkim takich branż, jak maszynowa czy przemysł chemiczny.

Słowa szefowej Banku Centralnego Rosji zostały wyemitowane w kanale telewizyjnym RBK - uznawanym za jeden z elementów w propagandowej układance Kremla.

Wojna z Ukrainą sprawiła, że ten kryzys może w Rosji stać się szczególnie dotkliwy. "Zdaniem dużej części ekonomistów i rosyjskich przedsiębiorców decyzja Moskwy o przestawieniu gospodarki na tryb wojenny pogorszyła sytuację" - pisze "Financial Times" i wyjaśnia, że przykładem niedoboru pracowników może być wydłużający się tydzień pracy, który osiągnął najwyższy poziom od dekady. Wiele fabryk pracuje na trzy zmiany - dokładnie tak, jak w czasach sowieckich.

Nawet Władimir Putin przyznaje, że sytuacja staje się trudna. "Niedobór rąk do pracy zaczyna mieć pewien wpływ na małe i średnie przedsiębiorstwa, i nie jest to pozytywny wpływ" - powiedział podczas spotkania z szefami przemysłu produkcyjnego na Kremlu, latem tego roku.

Pracowników brakuje nie tylko w przemyśle, ale także w kluczowej branży IT. W sierpniu minister rozwoju cyfrowego stwierdził, że potrzebuje dodatkowych 500 000 - 700 000 pracowników w sektorze telekomunikacyjnym. Dla Putina najbardziej dotkliwy będzie jednak kryzys pracowniczy w sektorze zbrojeniowym. Tam brakuje dziś, według szacunków, około 400 000 pracowników.

Te dane brzmią (dla Rosjan) alarmująco. Czy jednak mają realne znaczenie w kontekście wydarzeń ostatnich dwóch lat?

Budanow: Zjawiska kryzysowe w Rosji nasilają, ale wojna będzie trwać

W tym wszystkim kluczowe pozostaje pytanie o wojnę w Ukrainę, a dokładnie o to, jak długo Rosja będzie ją mogła prowadzić bez całkowitego załamania się systemu gospodarczego w kraju. Ukraińcy nie mają złudzeń - Moskwa może nawet w czasie gigantycznego kryzysu ekonomicznego prowadzić chaotyczne działania wojenne, nie licząc się kompletnie z rosnącym niezadowoleniem społecznym.

"Są w historii przypadki, gdy długotrwałe wojny między państwami nie zostały prawnie zakończone. Prostym przykładem jest Federacja Rosyjska i Japonia, które po 1945 roku nigdy nie podpisały traktatu pokojowego w sprawie Wysp Północnych (które Rosja nazywa Wyspami Kurylskimi). Ten problem terytorialny ma ponad 70 lat. Dlatego też i tutaj taki scenariusz jest bardzo prawdopodobny, gdyż Federacja Rosyjska ma spore apetyty terytorialne w stosunku do Ukrainy, które dotyczą nie tylko Krymu. Oczywiście nikt nie zaspokoi tych apetytów" - mówi serwisowi New Voice, szef ukraińskiego wywiadu wojskowego (HUR) Kyryło Budanow.

Budanow zaznacza, że Rosja cały czas utrzymuje gospodarczą stabilność. Wymienia jednak kolejne kwestie, które mogą przełożyć się na ostateczny krach: "Jesteśmy świadkami kryzysu paliwowego na dużą skalę, gwałtownego wzrostu cen żywności (w ciągu ostatnich dwóch miesięcy ceny wzrosły w przypadku niektórych produktów o blisko 40 proc.) oraz innych towarów i usług. Wszystko to wstrząsa ich gospodarką i sferą społeczną, realne problemy odczują w 2025 roku".

Szef HUR nie ma wątpliwości - mimo zmęczenia wojną wśród Rosjan, kurczenia się populacji, w tym jej męskiej części i mimo naruszenia łańcuchów produkcyjnych kluczowych gałęzi przemysłu - Rosja będzie trwać i będzie zdolna do walki. Chociaż data "2025" może stanowić punkt zwrotny, gdy Kreml będzie musiał poradzić sobie z naprawdę destrukcyjnymi procesami w swoim państwie, Kyryło Budanow przestrzega przed zbyt optymistycznym podejściem Zachodu do tej kwestii ekonomicznego wyczerpania Rosji: 

"To nie jest prognoza, ale oczekiwanie. Na chwilę obecną, biorąc pod uwagę dostępne czynniki, jest to prawdopodobne. Ale nie zapominajcie, że ta wojna z każdym miesiącem globalizuje się i rodzi nowe procesy. Nałożą się również na (dzisiejszą) sytuację i znacznie zmienią wszelkie wcześniejsze obliczenia. To wyzwanie, przed którym stanęli już czołowi analitycy świata".

I dodaje, że Rosja nie będzie cierpieć na brak "mięsa armatniego".