Od początku inwazji na Ukrainę wojska rosyjskie 60 razy częściej atakowały cele cywilne niż wojskowe; od 24 lutego br. przeprowadziły one około 17,3 tys. ostrzałów celów cywilnych - podała Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy (RBNiO).

Choć władze rosyjskie oficjalnie zaprzeczają tym atakom, to "w ciągu pięciu miesięcy wojny Rosja atakowała obiekty cywilne niemal 60 razy częściej niż wojskowe. Oto dane: 17,3 tys. ataków na obiekty cywilne i prawie 300 - na wojskowe" - mówi materiał, opublikowany na Facebooku ukraińskiego Centrum Przeciwdziałania Dezinformacji (CPD). Podlega ono Radzie Bezpieczeństwa i Obrony.

Według centrum przyczyną ostrzałów obiektów cywilnych jest m.in. nieprecyzyjność uzbrojenia rosyjskiego i posługiwanie się błędnymi danymi - fałszywymi, bądź już przestarzałymi.

Jak poinformowano w materiale, w miastach takich jak Mariupol, Charków, Czernihów, Bucza, Siewierodonieck i Lisiczańsk ponad połowa powierzchni mieszkalnej została zniszczona bądź uszkodzona.

"Osiem procent ludności Ukrainy, czyli ponad 3,5 mln ludzi pozostało bez dachu nad głową" - ocenia CPD.

Władze Ukrainy są też przekonane, że dochodzi do rozmyślnych ataków na cele cywilne. Na początku lipca CPD podawało, że podczas szczególnie śmiercionośnych ostrzałów w miastach ukraińskich Rosjanie użyli rakiet Ch-22 (w kodzie NATO - AS-4 Kitchen) na taką odległość, na jaką utrzymują one precyzję. Zastosowali je m.in. w Krzemieńczuku, gdzie w ostrzale centrum handlowego zginęło ponad 20 osób.

Do ataków na budynki mieszkalne, szpitale, teatry i szkoły, w których giną cywile, dochodziło od pierwszych dni wojny - a więc, w czasie, gdy wojska rosyjskie miały więcej broni precyzyjnej.