"Rosyjskie wojsko zmieniło taktykę ataków rakietowych na Ukrainę, celując w cele cywilne" – powiedział Mychajło Podolak. Doradca ukraińskiego prezydenta wskazał także, dlaczego Moskwa zdecydowała się na taki krok.

W nocy z niedzieli na poniedziałek Rosjanie przeprowadzili drugi zmasowany atak rakietowy na Ukrainę w ciągu trzech dni. Dowództwo Sił Zbrojnych Ukrainy poinformowało, że zestrzeliło 15 z 18 pocisków. W wyniku ostrzału Pawłohradu w obwodzie dniepropietrowskim zginęły dwie osoby, a 40 zostało rannych - poinformował prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Dziesiątki domów zostało uszkodzonych.

Ofensywie, jak piszą media ukraińskie, towarzyszyła rosyjska kampania dezinformacyjna w internecie, mówiąca o ataku "200 rosyjskimi rakietami i 50 dronami".

Z kolei w nocy 28 kwietnia armia rosyjska zaatakowała rakietami miasta w obwodzie dniepropietrowskim, czerkaskim i kijowskim. Według Sił Zbrojnych Ukrainy z 23 pocisków zestrzelono 21. Rakieta uderzyła w wielopiętrowy budynek mieszkalny w Humaniu, zabijając 23 osoby, w tym sześcioro dzieci.

"Rosja realizuje kilka celów"

Do tych zdarzeń odniósł się Mychajło Podolak, doradca prezydenta Ukrainy. Oczywiste jest, że nastąpiła pewna zmiana w (rosyjskiej - przyp. red.) taktyce. Nie ma co do tego wątpliwości, ponieważ uderzają bezpośrednio w cywilne, wielomieszkaniowe budynki lub miejsca, w których jest dużo mieszkań cywilnych - powiedział, cytowany przez RBC-Ukraina.

Według Podolaka Rosja przy takiej zmianie taktyki realizuje kilka celów. W szczególności rosyjskie wojsko chce sprowokować Ukrainę do pewnych reakcji, które mogą przyspieszyć kontrofensywę. Tak, aby Siły Zbrojne Ukrainy nie przygotowywały się do niej, ale szybciej przystąpiły do ​ataku - przekazał.

Podolak uważa też, że Moskwa próbuje wpływać na mieszkańców krajów zachodnich, którzy pod wrażeniem mordów na pokojowo nastawionych Ukraińcach, mogą zacząć domagać się pilnych negocjacji.

Trzecim powodem jest to, że chcą sprawdzić, czy możliwy jest atak nie tylko wzdłuż trajektorii, którymi atakowali zimą i jesienią, czy możliwy jest atak na ludność cywilną z pominięciem naszych systemów obrony powietrznej. I obserwują, czy całkowicie zamknęliśmy niebo, czy nie - dodał doradca prezydenta Ukrainy.

"Pracujemy nad tym, by obrona przeciwlotnicza była jeszcze bardziej niezawodna"

Wczoraj wieczorem, na nagraniu w mediach społecznościowych, Wołodymyr Zełenski poinformował, że Kijów współpracuje z partnerami, aby obrona przeciwlotnicza Ukraina była jeszcze bardziej niezawodna.

Szef państwa poinformował, że rano w poniedziałek przeprowadził naradę "ze wszystkimi szczeblami zarządzania państwa i obroną". Omówiono m.in. skutki rosyjskich ataków. Jak podkreślił, tylko od północy do siódmej rano w poniedziałek ukraińskie siły strąciły 15 rosyjskich rakiet.

Ale, niestety, nie wszystkie. Na razie nie wszystkie. Maksymalnie aktywnie pracujemy z partnerami, by obrona naszego nieba stała się jeszcze bardziej niezawodna - zaznaczył.

Na naradzie omówiono też możliwe działania przeciwnika w najbliższym czasie oraz skoordynowano kroki obronne. Rozmawiano również o broni i amunicji dla wojsk oraz sytuacji na "na razie okupowanym terytorium i przeciwdziałaniu Rosji".

Żadnych szans dla okupanta na naszej ziemi! Dla wroga - tylko zniszczenie - oświadczył Zełenski.