W związku z rozpoczęciem przez siły rosyjskie inwazji na Ukrainę, Moskwa musi uciekać się do bardziej ryzykownych metod szpiegowskich - czytamy w brytyjskim "Guardianie". Wynika to z faktu, że z krajów europejskich wydalonych zostało wielu szpiegów, którzy działali pod osłoną dyplomatyczną.

O zmianie metod szpiegowskich rosyjskiego wywiadu pisze Shaun Walker, korespondent brytyjskiego dziennika "The Guardian" w Europie Środkowo-Wschodniej, który pracuje w Rosji od ponad dziesięciu lat.

Dziennikarz zauważył, że najważniejsze rosyjskie agencje wywiadowcze - Federalna Służba Bezpieczeństwa (FSB), Służba Wywiadu Zagranicznego (SWR) i Główny Zarząd Wywiadowczy (GRU) - od wielu lat zapewniały swoim zagranicznym agentom osłonę dyplomatyczną.

Sytuację znacząco zmieniła jednak inwazja sił rosyjskich na Ukrainę. Jak twierdzi amerykańskie Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych, w ciągu pierwszych trzech miesięcy po rozpoczęciu inwazji wydalono ponad 450 rosyjskich dyplomatów, w większości z krajów europejskich.

Pracownik jednej z europejskich agencji wywiadowczych - cytowany anonimowo przez "Guardiana" - nazwał ten czas "fatalnym dla rosyjskiego wywiadu".

Shaun Walker w swoim artykule zauważa, że wiele kanałów wykorzystywanych przez rosyjskie władze do działań szpiegowskich zostało zablokowanych. Po tym, jak Bellingcat (organizacja zajmująca się dziennikarstwem śledczym, specjalizująca się w białym wywiadzie - przyp. red.) ujawnił prawdziwe nazwiska trucicieli Siergieja Skripala, udało się zidentyfikować wielu innych agentów GRU. Ponadto Rosjanom po 24 lutego 2022 roku trudniej było uzyskać wizy do Wielkiej Brytanii i krajów należących do strefy Schengen.

Dziennikarz brytyjskiego "Guardiana" stwierdził, że w tej sytuacji Rosja zmieniła metody szpiegowskie, decydując się aktywować "uśpione komórki". Mogą to być obywatele krajów trzecich lub "nielegalni" - rosyjscy agenci, którzy podszywają się pod obywateli innych krajów i od lat tworzą dla siebie przykrywkę. Shaun Walker nazywa ich "reliktem ery sowieckiej".

Korespondent pisze, że w ciągu ostatniego roku ujawniono co najmniej siedmiu rzekomych "nielegalnych" - w Norwegii, Brazylii, Holandii, Słowenii i Grecji. Niektórym udało się uciec (prawdopodobnie do Rosji), inni nadal przebywają w aresztach.

Dziennikarz wspomina kilka niedawnych aresztowań podejrzanych o szpiegostwo na rzecz Rosji. Jako przykład podał zatrzymanie w grudniu w Słowenii małżeństwa z Argentyny, które jest podejrzane o pracę dla rosyjskich służb specjalnych.

Małżeństwo żyło pod nazwiskami Maria Meyer i Ludwig Gisch. Kobieta prowadziła galerię sztuki w stolicy Słowenii, Lublanie, i wykorzystywała swoją pracę do częstych podróży, w tym do Wielkiej Brytanii. "The Guardian" poinformował, że małżeństwo w rzeczywistości jest funkcjonariuszami SWR.

Do kolejnych zatrzymań doszło w lutym w Wielkiej Brytanii. W związku z podejrzeniem o szpiegostwo na rzecz Federacji Rosyjskiej, aresztowano trzech obywateli Bułgarii - dwóch mężczyzn i jedną kobietę.

Z kolei na początku kwietnia grecki wywiad poinformował o kolejnej parze, która szpiegowała na rzecz Rosji. Wiele wskazuje na to, że udało im się zbiec do Rosji.